Kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że wciąż aktywny sportowo Pedersen będzie trenerem reprezentacji Danii, która jest jedną z najmocniejszych na świecie. Nicki będzie to robił i jednocześnie sam jeździł na żużlu, niemal na pewno zresztą powoła się do kadry na Drużynowy Puchar Świata, bo przecież poza Andersem Thomsenem, Leonem Madsenem i Mikkelem Michelsenem, nie ma lepszych od niego. Już samo to będzie trochę dziwne, że ktoś wyznacza samego siebie do startu. To jednak nie jest największą zagadką. Pedersen jak wiemy jest człowiekiem niezwykle porywczym i nerwowym. Gdy mu nie idzie, w parku maszyn lata wszystko, co akurat było pod ręką. Od kasków, przez osłony, po bidony. I teraz pytanie, czy jeśli przyjdzie mu pełnić nieco bardziej odpowiedzialną rolę, zmieni swoje postępowanie. Zawodnik zachowujący się w ten sposób to jeszcze pół biedy, ale trener? To już trochę przegięcie. A wieloletnie nawyki naprawdę są trudne do zmienienia. Mają obawy o Pedersena Kibice zastanawiają się, czy rzeczywiście nowy trener reprezentacji Danii w przypadku porażek będzie "wariować", tak jak to robił do tej pory. - Nicki to Nicki i tutaj nic moim zdaniem nie ulegnie zmianie. Przecież facet zachowuje się tak od kilkudziesięciu lat i liczyć na to, że nagle przestanie, zmieni się w pokornego baranka, to naprawdę naiwne - pisze pan Tomasz z Grudziądza. - Też nie wierzę w jakąś przemianę. Może jedynie jego reakcje będą mniej widoczne, bo reprezentacja to nie tylko Pedersen. Nie chcę jednak wyobrażać sobie sytuacji, w której Dania przegrywa, a Nickiemu nie idzie. Będzie wesoło - dodaje pan Jakub z Leszna. Inni zauważają, że to rola władz duńskiego żużla, by uświadomić Pedersenowi pewne rzeczy. - Z nim ktoś po prostu powinien porozmawiać o tym, jak powinno wyglądać zachowanie trenera. Nicki jako zawodnik robi co chce, bo wszystko idzie na jego konto. Teraz będzie trochę inaczej. Zachowania, które znamy mogłyby wystawić fatalną opinię całej kadrze, a do tego źle wpłynąć na atmosferę. Trener jest od tego, by budować, a nie niszczyć - ocenił pan Mariusz z Bydgoszczy. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata