Trzeba przyznać, że postawa Jasona Doyle'a w sezonie 2024 w cyklu GP może być dużym zaskoczeniem. Australijski mistrz świata sprzed siedmiu lat fatalnie zaczął rozgrywki ligowe i mało kto - o ile ktoś w ogóle - brał go na poważnie pod uwagę przy typowaniu klasyfikacji generalnej tegorocznego cyklu GP. Tymczasem Doyle kapitalnie zaczął walkę o kolejne złoto i po dwóch rundach był jej liderem. Był, bo już nie jest. Po słabszym występie w Landshut Doyle spadł na trzecie miejsce w klasyfikacji. Spadek będzie katastrofą. "Nawet Motor Lublin miałby kłopoty"Co prawda Jason ma jedynie punkt straty do Jacka Holdera, ale już druga część zawodów na Bawarii przypomniała to, o czym wielu mówiło. Doyle nie ma stabilizacji, którą realnie mógłby zagrozić Zmarzlikowi. Być może ma ją Jack Holder, ale u jego starszego kolegi z reprezentacji tego nie widać. Doyle w Landshut sporo stracił i rzecz jasna zapewne jeszcze przez jakiś czas będzie się liczył w walce o złoto, ale w zasadzie na wpadki nie ma już miejsca. A to dlatego, że Bartosz Zmarzlik tych wpadek nie ma w zasadzie wcale. Wściekłość i frustracja byłego mistrza świata Pierwsze starty w Landshut były dla Doyle'a dość udane. Wydawało się, że znów może walczyć o zwycięstwo. Wszystko zaczęło się sypać mniej więcej od czwartej serii startów. Doyle gdzieś stracił prędkość i radość z jazdy. Nie był w stanie wyprzedzać, tracił ochotę z jazdy. W ostatnim starcie w rundzie zasadniczej jechał wolno z tyłu, w półfinale w ogóle do mety nie dojechał, tylko machnął ręką w geście rezygnacji. W tym samym czasie Bartosz Zmarzlik szedł po finał, w którym ostatecznie rzutem na taśmę wywalczył drugie miejsce.Taki Doyle Zmarzlikowi nie zagrozi. Widać, że Polak choć nie najszybszy, znów ma to czym wygrywa cykl od lat - porażającą regularność. Słabym występem dla Bartosza jest niewejście do finału. Dla reszty stawki jest to niewejście do półfinału. Różnica punktowa w takich dwóch sytuacjach jest jednak na tyle duża, że nie da się skutecznie ze Zmarzlikiem rywalizować, jeśli nie melduje się w finałach minimum 7-8 razy w sezonie. Doyle pierwszą "wtopę" już zaliczył, kolejna może całkowicie pozbawić go szans na mistrzostwo świata. "Złote dziecko" uratuje swoją karierę? To mógł być koniec