Co roku zdarzają się zawodnicy, którzy podpisują w trakcie listopadowego okienka transferowego tzw. kontrakty "warszawskie". To żużlowcy, którzy, np. nie znaleźli miejsca w składach drużyn na kolejny rok lub po prostu nie byli usatysfakcjonowani ofertami, które trafiły na ich skrzynki mailowe. Przed każdym sezonem na taki ruch decydowało się paru żużlowców. Przed sezonem 2023 takich zawodników wydaje się być więcej, niż wcześniej. Matej Zagar, Paweł Miesiąc, Rune Holta, Norbert Kościuch, Wiktor Trofimow - to zawodnicy, którzy z powodzeniem startowali na polskich torach żużlowych przed rokiem, a na ten moment nie mają podpisanych kontraktów z aneksem finansowym. Wydaje się, że odwaga zawodników i większe grono żużlowców, którzy zaczekają z podpisaniem kontraktu do wiosny bierze się ze zmiany przepisów. Do tej pory było tak, że zastępstwo zawodnika mogło być stosowane za trzech najlepszych jeźdźców drużyny. Teraz będzie tak, że zastępowany przez kolegów z drużyny będzie mógł być tylko najlepszy zawodnik zespołu. Kontuzji mniej pewnie nie będzie, więc wspomniani żużlowcy liczą na to, że znajdzie się więcej okazji do podpisania kontraktu. Problem w tym, że takich jeźdźców jest sporo. Nie wszyscy znajdą kluby? Dwóch zawodników GKM-u, Matej Zagar, Adrian Miedziński, Oleg Michaiłow, Paweł Miesiąc, Rune Holta, Norbert Kościuch, Wiktor Trofimow, Tero Aarnio - ci wszyscy zawodnicy liczą pewnie na to, że wiosną któryś z klubów będzie w potrzebie i skusi się właśnie na ich usługi. Trudno jednak wyobrazić sobie sytuację, w której wszyscy z wymienionych znajdą swoje miejsce. W przeszłości zawodnicy na takich ruchach zyskiwali. Mistrzem tego typu manewrów był Grzegorz Walasek, który regularnie czekał z podpisaniem kontraktu. Niejednokrotnie bywało jednak tak, że do wzięcia był Walasek i długo, długo nic. Teraz to kluby będą w lepszej sytuacji. Choć tych naprawdę solidnych żużlowców jest wciąż niewielu, to można ich wymienić nawet piątkę. A pięciu przy jednym wolnym miejscu w składzie, to już naprawdę duża konkurencja. Na fortuny pewnie więc wspomniani zawodnicy nie będą mogli liczyć, a część z nich być może w ogóle nie znajdzie zatrudnienia. Zobacz również: Kuriozum. Zdobył medal, ale w tym był najgorszy Mistrz świata nie obroni tytułu. Musiał iść do pracy Szał na beniaminka! Będą mieli 70 sponsorów?