Stary tor saneczkowo-bobslejowy używany podczas igrzysk w Cortina d'Ampezzo (chociaż wówczas rozgrywano jedynie zawody bobslejowe, gdyż saneczkarstwo pojawiło się w programie zimowych igrzysk dopiero w Innsbrucku w 1964 roku) został zamknięty w 2008 roku. Nawet po modernizacji nie nadawał się już do użytku. Nowy tor ma powstać od zera, ale od początku jest z tym wielki problem. Komitet organizacyjny najbliższych igrzysk zimowych rozpoczął poszukiwanie przetargów na rozbudowę takiego centrum saneczkowego w Cortina d'Ampezzo, w skład którego wchodzą tory bobslejowe, saneczkarskie i do skeletonu. Przetarg rozpisany został w czerwcu. Nikt się wówczas nie zgłosił. Austriacy zaoferowali Włochom pomoc w igrzyskach. Jest decyzja Powodem były koszty obiektu, które gwałtownie wzrosły. Pierwotnie budowa miała kosztować 41,7 mln euro, ale teraz to już 85 mln euro, czyli ponad dwukrotnie więcej. Krótkie są także terminy, bowiem obiekt saneczkowy ma być gotowy w listopadzie 2025 roku, na trzy miesiące przed startem igrzysk. Tak, aby można było przeprowadzić testy. Rosja znów ma problem. Spadły na nią kolejne sankcje Astronomiczne koszty toru na igrzyska 2026 Plany budowy nowego toru od dawna budzą kontrowersje, a Międzynarodowy Komitet Olimpijski miał spore zastrzeżenia i zalecił wykorzystanie istniejących obiektów w Innsbrucku w Austrii lub St Moritz w Szwajcarii. Włosi jednak ten pomysł odrzucili. Nowy tor ma zająć miejsce zburzonego toru im. Eugenio Monti i taka jest ostateczna decyzja organizatorów. To z kolei budzi ogromne kontrowersje wśród mieszkańców i ekologów. Uważają oni, że inwestycja poważnie zagraża środowisku i pociągnie za sobą nieuzasadnione koszty idące w 80 mln euro, które można by wydać na coś innego. To znacznie więcej niż pierwotnie zakładano. W proteście pod planowanym torem uczestniczyli aktywiści z takich grup, jak Club Alpino Italiano, stowarzyszenie ekologiczne Legambiente i Extinction Rebellion.