We wcześniejszych meczach grupowych Polacy pokonali niżej notowanych Hiszpanów oraz Węgrów. W pierwszym spotkaniu napotkali na pewne problemy, a drugie w dwóch pierwszych setach okazało się spacerkiem, zaś w trzecim pokazał zaangażowanie rywali, którzy chcieli przynajmniej spróbować doskoczyć do poziomu polskich siatkarzy. Przegrał z Polakami, teraz się odgraża. Wymowne słowa przed igrzyskami Trudne początki Widać było, że młodsi koledzy Bartosza Kurka i Aleksandra Śliwki na początku musieli się rozgrzać. Początkowo to Holendrzy mieli przewagę, a potem obie drużyny szły już łeb w łeb, wymieniając się punktami. Największą przewagę Biało-Czerwoni zdobyli przy stanie 16:12 i przez krótki czas udawało im się utrzymać prowadzenie na poziomie czterech punktów. Pod koniec seta zaczęło się jednak robić gorąco. Polacy mieli aż trzy piłki setowe i nie wykorzystali żadnej z nich. Wiadomo już było, że partia zakończy się walką na przewagi. Ostatecznie to młodsi siatkarze z naszego kraju byli górą i wygrali 27:25. Nie zapowiadało to łatwej drogi w dalszej części spotkania. Zacięty pojedynek trwał Drugi set rozpoczął się podobnie jak pierwszy, tym razem jednak Holendrzy nie spuszczali z tonu. To oni na początku partii zdobyli dwupunktową przewagę, którą drużyna Dariusza Luksa na szczęście zniwelowała. Od stanu 8:8 obie drużyny znów grały punkt za punkt. Potem doszło jednak do wspanialej dla Biało-Czerwonych serii. Ich rywale byli kompletnie bezradni. Są ostatnią deską ratunku polskiej kadry. Przekazano, co się z nimi stanie Najpierw Polacy zdobyli cztery punkty w serii i doprowadzili do stanu 14:10, a potem, z krótką przerwą, jeszcze trzy i doszło do sytuacji, gdy przy stanie 17:11 prowadzili sześcioma punktami. Holendrzy ocknęli się i spróbowali choć częściowo odrobić stratę. Polacy nie chcieli jednak wypuścić takiej przewagi z rąk i wygrali 25:19. Kropka nad "i"? Nie tak szybko Trzecia partia miała być już tylko przypieczętowaniem spotkania. Siatkarze z Polski rozpędzili się i wypracowali już na początku trzy punkty zapasu. Widać było, że wszystko dąży już do zakończenia meczu po myśli Biało-Czerwonych. Przy stanie 10:6 udało się dodać jeden dodatkowy punkt przewagi i gdyby udało się ją utrzymać do najważniejsze części seta, nie było się już właściwie czym martwić. Niestety, to się nie udało i gdy podopieczni Luksa stanęli w miejscu, gdy dotarli do 16 punktu. Wtedy Holendrzy wyprzedzili ich jednym punktem i zaczęła się zacięta walka o najważniejsze zdobycze tej partii. Coś zgasło w grze Biało-Czerwonych i w pewnym momencie zrobiło się 18:21. Biało-Czerwoni doprowadzili do wyrównania dopiero przy stanie 23:23. Doszło do gry na przewagi. Ostatecznie udało im się wreszcie zdobyć dwa punkty z rzędu i zakończyli mecz tak, jak go zaczęli, czyli wynikiem 27:25.