Nic tak bardzo nie elektryzuje kibiców z kraju nad Wisłą jak siatkarskie starcia ze Słowenią. Klemen Cebulj i spółka nie bez powodu zostali nazwani naszą "zmorą". Koszmarnie wygląda statystyka zwłaszcza w mistrzostwach Europy. W latach 2015-2021 rywale zawsze eliminowali Polaków z turnieju. "Biało-Czerwoni" złą serię odczarowali dopiero rok temu, gdy wreszcie uporali się z niewygodnym rywalem, a następnie sięgnęli po prymat na Starym Kontynencie. Oba zespoły od jakiegoś czasu regularnie pojedynkują się też w Lidze Narodów. I tak oto w niedawno zakończonych rozgrywkach najpierw Słowenia wygrała w fazie zasadniczej, by parę tygodni później uznać wyższość Polaków w meczu o brąz. W Łodzi gospodarze wyszli na boisko niesamowicie zmotywowani. Podopieczni Nikoli Grbicia triumfowali bez straty seta i świętowali sukces w wypełnionej kibicami po brzegi Atlas Arenie. Słoweńcy chcą zrewanżować się Polakom. Jasny cel na igrzyska Zupełnie inaczej do tematu podchodzą Słoweńcy. Dla nich liczą się przede wszystkim igrzyska olimpijskie, dlatego też po zmaganiach w Łodzi nie byli szczególnie załamani. "Te rozgrywki były od początku ważne, żeby wywalczyć jak najwięcej punktów do rankingu i awansować na igrzyska z możliwe z najwyższego miejsca. Turniej finałowy nie był naszym priorytetem i do Łodzi przyjechaliśmy już nieco przemęczeni" - wyjaśnił Gregor Ropret w rozmowie z "plusliga.pl". Rozgrywający jednocześnie pokusił się też o odważną deklarację. "Zostało nam już coraz mniej czasu do igrzysk, ale jestem przekonany, że jeśli będziemy w Paryżu w takiej formie, jak na początku rozgrywek VNL, to jesteśmy w stanie wygrać ze wszystkimi, także z takimi drużynami, jak Japonia i Polska" - dodał. Polska – Słowenia na igrzyskach? Najwcześniej w ćwierćfinale Słoweńcy w stolicy Francji zagrają w grupie z Francją, Kanadą oraz Serbią, co oznacza, że z "Biało-Czerwonymi" spotkają się ewentualnie dopiero w fazie pucharowej.