Kobieta, której mediolański dziennik "Corriere della Sera" nadał pseudonim "Mary", opisała spotkanie z Tavecchio w jego biurze w rzymskiej siedzibie federacji. "Weszłam do jego biura, by porozmawiać o piłce nożnej" - mówiła. "On nie dał mi nawet czasu, by zapytać 'jak się pan czuje prezesie'. Popatrzył na mnie i powiedział: 'Dobrze wyglądasz. Widzę, że prowadzisz aktywne życie seksualne'. Potem rzekł: 'Chodź tutaj i pozwól mi dotknąć twoich piersi'" - dodała. "Byłam zażenowana. Próbowałam go powstrzymać, ale jego jedyną odpowiedzią było zasłonięcie zasłon w biurze" - stwierdziła "Mary". Kobieta przyznała, że była nękana przez pewien czas i odeszła z włoskiej federacji piłkarskiej. Natomiast zdecydowała się opowiedzieć o tym, gdy zdała sobie sprawę, że rezygnacja Tavecchio z bycia prezesem nie oznacza, że zamierza w ogóle odejść ze sportu. Zanim został szefem włoskiej piłki Tavecchio prowadził amatorskie ligi piłkarskie. "Kiedy zrozumiałam, że Tavecchio zamierza objąć jakieś inne stanowisko, być może znowu w związku z amatorami, nie miałam wątpliwości, że nadszedł czas, aby przemówić" - powiedziała "Mary". W poniedziałek 74-letni Tavecchio w końcu posłuchał głosów, które wzywały go do rezygnacji ze stanowiska po odpadnięciu Włochów w barażu do przyszłorocznych mistrzostw świata w Rosji. Na konferencji prasowej, na której ogłosił swoją decyzję, Tavecchio żałował, że jest jedyną osobą z federacji, która rezygnuje. Tavecchio odpiera zarzuty. "W związku z tym, co zostało opublikowane w niektórych artykułach prasowych, utrzymuję, że zachowuję się w sposób prawidłowy i aby chronić swój wizerunek i honor, poprosiłem swoich prawników, żeby działali na odpowiednich forach" - powiedział były szef włoskiej federacji agencji ANSA.