Aryna Sabalenka w tegorocznym Australian Open regularnie potwierdza, że nie bez powodu jeszcze przed startem turnieju uznawano ją za wielką faworytkę do triumfu w Melbourne. Liderka światowego rankingu pierwszego seta straciła dopiero w ćwierćfinale, gdy dała się zaskoczyć Anastazji Pawluczenkowej. Mimo to wygrała i awansowała do grona czterech najlepszych tenisistek turnieju. Białorusinka doskonale odnajduje się w roli pierwszej rakiety świata i emanuje pewnością siebie. W mediach społecznościowych regularnie publikuje "luźniejsze" treści, dobrym humorem tryska także podczas wywiadów. Tak było m.in. po meczu z Pawluczenkową, który rozegrano tuż przed wielkim hitem turnieju mężczyzn. "Teraz możecie się cieszyć meczem Carlosa Alcaraza i Novaka Djokovicia. To będzie trochę lepszy tenis" - żartowała. Pokonana w Melbourne przez Rybakinę, a i tak zmierza po tytuł. Niczym Świątek Aryna Sabelanka prawie "znokautowała" swojego trenera Sabalenka już wcześniej chętnie chwaliła się doskonałą atmosferą w swoim sztabie. Potwierdzeniem relacji, jakie panują w otoczeniu Białorusinki jest też nagranie, jakie pojawiło się w serwisie X (dawny Twitter) przed półfinałowym meczem z Paulą Badosą. Uchwycono na nim liderkę rankingu przed jednym ze wcześniejszych spotkań, gdy ta się rozgrzewała. W pewnym momencie tenisistka z Mińska nagle postanowiła kopnąć dużą piłkę, którą stosuje się przy ćwiczeniach. Mało brakowało, a ta uderzyłaby w głowę stojącego w pobliżu trenera zawodniczki Antona Dubrowa. Ten zdołał jednak zrobić unik, a po chwili aż się przeżegnał. Sabalenka z kolei wyglądała na zaskoczoną i nieco skonsternowaną. WTA wprost ws. Igi Świątek, to się powtarza. I to tuż po meczu z Amerykanką