W środowisku żużlowym panuje przekonanie, że na wyniki składa się 70 procent sprzęt a w 30 procentach umiejętności zawodnika. W przypadku Bartosza Zmarzlika te proporcje wielokrotnie były zachwiane, bo mimo wolnych motocykli był w stanie jeździć skutecznie, a nawet wygrywać turnieje Grand Prix. W zeszłym roku mówiło się nawet, że mistrzem świata wcale nie został najszybszy zawodnik, a po prostu najlepszy pod względem umiejętności. O kryzysie Zmarzlika mówiono tygodniami Polak w sezonie 2024 musiał mierzyć się być może z największym kryzysem sprzętowym w swojej karierze. Trafił się okres, kiedy był bardzo wolny. Wszyscy przecierali oczy ze zdumienia, kiedy zdarzały mu się biegi w PGE Ekstralidze, w których dojeżdżał na trzecim czy nawet czwartym miejscu. Stracił też tytuł Indywidualnego Mistrza Polski na rzecz Macieja Janowskiego. W obozie zawodnika robiło się nerwowo, choć nigdy publicznie nie skrytykował silników dostarczanych przez Ryszarda Kowalskiego. Zmarzlik jednak zdecydował się na testy sprzętu brytyjskiego tunera Petera Johnsa. Pojechał na jego jednostkach nawet jeden wyścig w turnieju Grand Prix. To wieszczyło rychły koniec współpracy z polskim tunerem, o czym głośno się mówiło. Ostatecznie Bartosz wytrzymał ciśnienie i pozostał z Kowalskim. Decyzja okazała się słuszna, bo po czasie wrócił na właściwe tory i zdobył mistrzostwo świata. Konserwatyzm Zmarzlika może kosztować go słono Dziś trudno powiedzieć, jak silniki Kowalskiego będą zachowywać się w kolejnym sezonie. Jeśli znów tuner spod Torunia będzie miał problemy, to pojawi się wielka szansa dla rywali Zmarzlika, którzy nieśmiało marzą o zdetronizowaniu polskiego mistrza. Tym bardziej, że w ostatnim czasie wzrosły akcje tunerów z czołówki. Chodzi przede wszystkim o Ashleya Hollowaya (jego klientami są m.in. Robert Lambert i Daniel Bewley), Berta Van Essen (współpracuje z Fredrikiem Lindgrenem), czy wspomnianego wcześniej Johnsa, który po latach zapaści powoli wraca na salony. Na koniec dodajmy, że Kowalski to człowiek, który klienci od 7 lat nie schodzą z najwyższego stopnia podium mistrzostw świata. Tę niesamowitą serię zaczął w 2018 roku Tai Woffinden. Później kontynuował ją Zmarzlik z małą przerwą w sezonie 2021, kiedy po złoto sięgnął Artiom Łaguta - rzecz jasna klient pana Ryszarda. Inżynier z pewnością chciałby nadal kontynuować zwycięską serię. Najlepiej ze Zmarzlikiem.