Zawodnicy Borussii Dortmund i Paris Saint-Germain mieli wysoko zawieszoną poprzeczkę. Po tym, jaki spektakl zgotowali fanom dzień wcześniej ekipy Bayernu Monachium i Realu Madryt, niełatwo było sprostać oczekiwaniom. Ostatecznie kibice zgromadzeni na Signal Iduna Park i przed telewizorami nie oglądali starcia na aż tak wysokim poziomie, ale z pewnością nie mieli powodów do narzekań. Borussia wykorzystała swoją jedyną szansę Czegokolwiek nie mówiłby przed meczem Luis Enrique, to jego piłkarze byli uznawani za faworyta półfinałowego dwumeczu. A jednak, pierwsza połowa starcia na Signal Iduna Park była bardzo wyrównana. Z jednej strony swoich szans szukał Ousmane Dembele, zaś dla gospodarzy ryzyko stwarzał Jadon Sancho. To, czego przez długi czas brakowało przed przerwą, były klarowne okazje podbramkowe. Do pierwszej doszło dopiero w 36. minucie - i od razu zamieniono ją na gola. Piłkarze Borussii Dortmund spokojnie wycofali piłkę, ale Nico Schlotterbeck dojrzał ruch kolegi. Błyskawicznie posłał długie podanie do Niclasa Fuellkruga, a ten spokojnie wygrał pojedynek z Lucasem Hernandezem i pewnie pokonał Gianluigiego Donnarummę. Sam bohater akcji przez chwilę zastanawiał się, czy arbiter nie odgwiżdże w tej sytuacji spalonego, ale do tego nie doszło i tym sposobem - dość niespodziewanie - to Niemcy znaleźli się bliżej awansu do finału Ligi Mistrzów. Nie był to koniec złych wieści dla Luisa Enrique. Urazu dostał Hernandez i musiał zmienić go Lucas Beraldo. PSG u siebie będzie musiało odrabiać straty Już po pierwszych minutach po przerwie widać było, że trafienie Fuellkruga podrażniło gości. Ci mogli błyskawicznie wyrównać, ale w 52. minucie dwukrotnie trafili w słupek podczas jednej akcji. Najpierw pięknym, acz niecelnym strzałem, popisał się Kylian Mbappe, a po chwili centymetrów zabrakło Achrafowi Hakimiemu. Podopieczni Edina Terzicia też usiłowali się odgryzać, by powiększyć prowadzenie, ale dbali o to, by nie podjąć zbyt wielkiego ryzyka. Uspokojenie spotkania wyszło im znakomicie. W ostatnich kilkudziesięciu minutach nie ujrzeliśmy ani jednej dogodnej sytuacji w wykonaniu Mbappe i spółki. Tylko raz, mówiąc nieco złośliwie, "w swoim stylu" uderzył Ousmane Dembele. Tym samym reprezentanci Bundesligi podejdą do rewanżu ze skromną zaliczką. Nie oznacza to, rzecz jasna, że mogą już otwierać szampany. Przed nimi jeszcze piekielnie trudne półtorej godziny na Parc des Princes. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:0 dla Borussii Dortmund.