Przed spotkaniem Manchester City - Club Brugge na stadionie "Obywateli" wybuchł pożar. Zgromadzeni wokół sklepu z pamiątkami kibice zostali ewakuowani. Manchester City gra o być albo nie być Przyzwyczailiśmy się już, że wymieniając faworytów do zwycięstwa w Lidze Mistrzów, Manchester City wymieniamy jednym tchem z takimi tuzami, jak Real Madryt czy Bayern Monachium. Chociaż "Obywatele" długo walczyli o znalezienie się na szczycie europejskiego futbolu, w 2023 roku wreszcie wygrali najważniejsze klubowe rozgrywki. Bieżący sezon jest jednak dla podopiecznych Pepa Guardioli wybitnie nieudany. Ogromny kryzys sprawił, że walka o obronę tytułu mistrza Anglii wydaje się jedynie marzeniem, ale odbił się on również w Lidze Mistrzów. W czterech ostatnich meczach tych rozgrywek, Manchester City przegrał aż trzy razy, a do tego raz zremisował. Trudno się zatem dziwić piekielnie trudnej sytuacji zespołu w tabeli. Po zakończeniu siódmej kolejki, "Obywatele" znajdowali się tuż pod "kreską", czyli na 25. miejscu. Jeśli awansują o choć jedną lokatę, będą mogli zagrać w play-offach o występy w 1/8 finału. To nie będzie jednak łatwe. Do najbliższego sąsiada z tabeli Anglicy tracą dwa "oczka". Musieliby w środę nie tylko rozbić Club Brugge, ale i liczyć na wpadki innych rywali. Pożar na Etihad, kibice ewakuowani Pep Guardiola nie mógł jednak podejść do kluczowego spotkania ze spokojem. Nie, słysząc doniesienia medialne na temat stadionu Manchesteru City. Na zaledwie dwie godziny przed meczem na Etihad Stadium wybuchł pożar. Zajął się klubowy sklep z pamiątkami, a płomienie szybko się rozprzestrzeniały. Sytuacja była bardzo niebezpieczna, bo w tamtym miejscu zgromadziło się wielu kibiców, którzy chcieli przywitać nadjeżdżających piłkarzy. Konieczna była ewakuacja, która przebiegła sprawnie. Z problemem poradziły sobie odpowiednie służby, ale z pewnością nie na taką niespodziankę mieli nadzieję zawodnicy i sztab Manchesteru City.