Videoton Szekesfehervar - Lech Poznań 0-1. Lech awansował do Ligi Europejskiej!
Lech Poznań zrealizował swój najważniejszy cel pierwszej części sezonu – awansował do fazy grupowej Ligi Europy po drugim zwycięstwie z Videotonem Szekesfehervar, tym razem 1-0. W piątek pozna trzech kolejnych rywali.
Gdy szwedzki sędzia Stefan Johansson odgwizdał koniec spotkania, wiceprezes klubu Piotr Rutkowski i trener Maciej Skorża odetchnęli z ulgą. Awans do fazy grupowej któregoś z pucharów był dla piłkarzy Lecha obowiązkiem i w miarę spokojnej przyszłości w klubie. Nie będzie bowiem trzeba sprzedawać kolejnych podstawowych graczy (wyjątkiem może być Karol Linetty, ale wówczas dojdzie jeden piłkarz), a do tego w kolejnych latach Lech utrzyma w miarę przyzwoity ranking w klasyfikacji UEFA. Warunkiem tego awansu było utrzymanie trzybramkowej zaliczki z pierwszego spotkania.
Szczęściem "Kolejorza", który jest w słabej formie, było to, że trafił na zespół pogrążony w jeszcze większym kryzysie. Widać to było w samym Szekesfehervarze, gdzie spotkanie wywoływało znikome zainteresowanie. Pogoda do spędzenia wieczora na trybunach była znakomita, a mimo to na stadionie Sostoi zjawiło się może trzy tysiące widzów.
Trzeba przyznać, że w pierwszym kwadransie to gospodarze byli stroną przeważającą. Gdyby objęli prowadzenie, a w 9. minucie mieli znakomitą okazję, Lech postawiony zostałby w nieciekawej sytuacji. Szczęście dla "Kolejorza", że po uderzeniu z bliska Roberta Feczesina świetnie zachował się Jasmin Burić.
Gol więc nie padł, a i Węgrzy dość szybko spasowali w atakach. Lech także się nie kwapił do natarcia, efektem było więc wyjątkowo słabe spotkanie. Jeśli już zdarzała się okazja do wyprowadzenia ciekawsze akcji, to natychmiast następował prosty błąd: podanie do tyłu, złe przyjęcie etc. I to po obu stronach. Kibice Videotonu już po 25 minut zaczęli buczeć, gdy któryś z graczy mistrza Węgier próbował zagrywać do tyłu. W efekcie pierwsza połowa zakończyła się remisem 0-0 i wszyscy chyba odetchnęli z ulgą. Może z wyjątkiem 500-osobowej grupy kibiców Lecha, którzy po gwizdku szwedzkiego arbitra jeszcze przez kilkadziesiąt sekund śpiewali swoją piosenkę.
Videoton Szekesfehervar - Lech Poznań 0-1. Galeria
Kwadrans przerwy podziałał nieco mobilizująco tylko na mistrzów Węgier, którzy jeszcze raz podjęli próbę zdobycia gola mogącego dać im nadzieję na odwrócenie losów dwumeczu. Jedyne, co można powiedzieć dobrego o grze Lecha, to niezła organizacja defensywy. Akcje Videotonu zatrzymywały się 25 metrów przed bramką Buricia, a sam Bośniak miał niewiele pracy.
Nadzieje gospodarzy ostatecznie przepadły w 57. minucie. Najpierw Holender Kees Luijckx potknął się na piłce, a po chwili chwycił ją w ręce, by uniemożliwić kontrę słabo grającemu Denisowi Thomalli. Lech dostał rzut wolny, po którym Marcin Kamiński zagrał piłkę głową przed bramkę, a tam doszło do nieporozumienia jednego ze stoperów z bramkarzem Daniloviciem. W efekcie piłka spadła pod nogi Tomasza Kędziory, który miał już przed sobą pustą bramkę.
Przez ostatnie pół godziny poznaniacy spokojnie kontrolowali już przebieg meczu, a trener Skorża spełnił obietnicę przekazaną dzień wcześniej węgierskim dziennikarzom. Powiedział wówczas, że w Szekesfehervarze zagrają wszyscy Węgrzy, których ma w drużynie. Tak się stało - Tamas Kadar grał od początku, a David Holman i Gergo Lovrencsics pojawili się na boisku już po trafieniu Kędziory. Debiut w pierwszym zespole zaliczył też 19-letni napastnik Piotr Kurbiel - od razu w meczu o stawkę w Europie.
Lech awansował więc do fazy grupowej Ligi Europy, a w piątkowym losowaniu znajdzie się w trzecim koszyku. Zaraz po spotkaniu wiceprezes klubu Piotr Rutkowski jechał do Budapesztu, by stamtąd przez Brukselę i Niceę dotrzeć do Monaco. Być może, tak jak pięć lat temu, Lech znów znajdzie się w grupie śmierci z dwoma superatrakcyjnymi rywalami. A może tym razem los poznaniaków oszczędzi?
Andrzej Grupa, Szekesfehervar
Videoton FC - Lech Poznań 0-1 (0-0)
Bramka: 0-1 Kędziora 57.
Videoton: Danilović - Szolnoki, Juhasz, Paulo Vinicius, Fejes ŻK - Ivanovski, Trebotić, Luijckx ŻK (57. Simon ŻK), Kovacs, Koltai (57. Gyurcso) - Feczesin (70. Rudolf).
Lech: Burić - Kędziora, Kamiński, Kadar, Douglas - Formella ŻK, Trałka, Dudka, Hamalainen (72. Holman), Pawłowski (74. Lovrencsics) - Thomalla ŻK (82. Kurbiel).
Sędziował: Stefan Johanesson (Szwecja).
Pierwszy mecz: 3-0 dla Lecha. Awans: Lech.