Jagiellonia Białystok przeżywa obecnie jedne z najpiękniejszych chwil w całej historii klubu. Po kryzysie sprzed kilku tygodni nie ma już ani śladu. Podopieczni Adriana Siemieńca rozpędzili się do tego stopnia, że sieją postrach nie tylko w PKO BP Ekstraklasie, ale na arenie międzynarodowej. W czwartek, po pokonaniu Petrocub Hincesti, ekipa z województwa podlaskiego znalazła się w gronie czołowych drużyn Ligi Konferencji. Mistrzowie kraju chcieli iść za ciosem 27 października. Na ich stadion zawitała Korona Kielce. Licznie zgromadzeni kibice już od samego początku nie mogli narzekać na brak emocji. Miejscowym wystarczył niecały kwadrans, by wyjść na prowadzenie. Prawą stroną popędził Jesus Imaz, który zgrał piłkę w pole karne. W futbolówkę nie trafił jednak Kristoffer Hansen. Fani nawet nie zdążyli jęknąć z zawodu. W zamieszaniu dobrze odnalazł się Nene. Strzał Portugalczyka po rykoszecie zmylił Xaviera Dziekońskiego i to Jagiellonia zyskała dużo cennego spokoju na dalszą część pierwszej połowy. "Asysta sezonu", "W tej akcji było wszystko, losowe wybicie, asysta kiksem i gol po randomowym rykoszecie" - szydzili internauci w mediach społecznościowych Canal+ Sport. Prawdziwe szaleństwo rozpoczęło się dopiero po piętnastominutowej przerwie. Błyskawicznie do ataków zabrali się kielczanie, którzy za sprawą Adriana Dalmau doprowadzili do remisu. Sektor gości długo nie cieszył się z korzystnego wyniku. Kilkadziesiąt sekund później z błędu formacji defensywnej Korony skorzystał Adrian Dieguez. Długie podanie od niego otrzymał Jesus Imaz. Hiszpan znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i spokojnie skierował futbolówkę do siatki. Koniec radosnych chwil dla fanów w żółto-czerwonych barwach? Nic z tych rzeczy. Najlepsze nadeszło na koniec. Jedno z najpiękniejszych trafień kolejki zanotował Darko Czurlinow. Macedończyk dopadł do piłki na skraju pola karnego i bez większego zastanowienia posłał atomowy strzał wprost pod poprzeczkę. Golkiper Korony nie miał absolutnie żadnych szans, kapitulując po raz trzeci. Kibice aż złapali się za głowy. Gospodarze, dzięki zwycięstwu, awansowali na drugie miejsce w ligowej tabeli. Do prowadzącego Lecha Poznań tracą w tym momencie trzy "oczka".