Iga Święty-Ersetic, Małgorzata Hołub-Kowalik, Patrycja Wyciszkiewicz i Iga Baumgart-Witan - tak przeważnie pod koniec poprzedniej dekady wyglądał skład polskiej sztafety 4x400 metrów, która skradła serca kibiców. Zdobywały złote medale w mistrzostwach Europy, przywiozły brąz, a później srebro z mistrzostw świata. Miewały jednak też problemy zdrowotne, skład się zmieniał, choć oparty wciąż na tym samym trzonie. W 2021 roku drugą gwiazdą sztafety stała się już Natalia Kaczmarek, z czasem "wygryzła" z roli liderki Święty-Ersetic. A później doszła jeszcze Anna Kiełbasińska. Wicemistrzostwo olimpijskie w Tokio było piękną kartą tej drużyny, a przecież niektóre panie cieszyły się z historycznego złota w sztafetach mieszanych. Patrycja Wyciszkiewicz tamten olimpijski sezon 2021 niemal w całości spisała na straty, choć w czerwcu dzielnie jeszcze walczyła. Kolejny rok już tylko leczyła kontuzję, wróciła jeszcze, by znów pobiec w mistrzostwach świata - w 2023 roku w Budapeszcie. Teraz do składu drużyny na Paryż się nie załapała, nie wyszły też ostatecznie próby rywalizacji na 800 metrów. I trochę w ciszy zakończyła sportową przygodę, już oficjalnie. Od razu przeniosła się na kierownicze stanowisko w Urzędzie Miasta Poznania. Wielki powrót, dwa występy w finałach mistrzostw świata. I kolejna kontuzja, która zabrała marzenia o Paryżu Pochodząca ze Śremu 30-letnia zawodniczka spokojnie mogłaby jeszcze biegać na wysokim poziomie przez kilka sezonów, ale pod jednym warunkiem: gdyby była zdrowa. Marika Popowicz-Drapała jest o blisko siedem lat starsza, w tym sezonie pobiła rekord życiowy na 400 metrów, u Wyciszkiewicz kilka lat temu wszystko się posypało. Straciła blisko dwa lata, a gdy już wróciła w poprzednim sezonie, gdy pobiegła w dwóch sztafetowych finałach w MŚ, późną jesienią znów dopadł ją pech. Zerwanie mięśnia ścięgna strzałkowego oznaczało kolejną długą przerwę. - Doszłam do ściany. Uznałam, że jeśli za dwa, trzy, czy pięć lat nie będę w stanie podjąć jakiejkolwiek aktywności fizycznej, to znaczy, że czas powiedzieć sobie dość. I tak też się stało - mówi red. Beacie Oryl-Stroińskiej w portalu sp360.pl. Tyle że jej koleżanki z bieżni, choćby Kiełbasińska czy Hołub-Kowalik, miały uroczyste pożegnanie na Stadionie Śląskim, najpierw przy okazji Diamentowej Ligi, później podczas przyznania "Złotych Kolców". Ona zaś swojej decyzji nie ogłosiła, z otoczenia wypływały informacje, że może jeszcze spróbuje przepracować tę zimę. Ostatnie słowa rozwiewają jednak wątpliwości. Lekkoatletyczną bieżnię reprezentantka Polki zamieniła na dyrektorski fotel. I nadal będzie związana za sportem. Dr Patrycja Wyciszkiewicz zastępczynią dyrektora w Urzędzie Miasta Poznania Wyciszkiewicz jest od dwóch lat doktorem nauk ekonomicznych z zakresu zarządzania i jakości. Obroniła pracę pod tytułem "Zastosowanie otwartych innowacji w tworzeniu wartości dla klienta przez organizatorów imprez biegowych". Jej promotorem był profesor Zygmunt Waśkowski, specjalista od badania marketingowego oblicza biegów i organizator jednej z najważniejszych konferencji biegowych w Polsce. Wystartowała w konkursie na stanowisku zastępcy Wydziału Sportu Urzędu Miasta Poznania, wygrała. I już pracuje. - Mam konkretną wiedzę dotyczącą zarządzania sportem, którą zdobyłam na ścieżce zawodniczej i akademickiej. Od strony urzędniczej jeszcze tego nie znam, więc myślę, że jeszcze chwilę to potrwa zanim wszystko odkryję i się wdrożę. Natomiast to wszystko jest fajne, bo uczę się czegoś nowego - mówi red. Beacie Oryl-Stroińskiej. A dodatkowo wciąż uczy studentów Uniwersytetu Ekonomicznego. W działalności urzędniczej ma odpowiadać głównie za sport dzieci i młodzieży.