W środę Kwiatkowski zajął znakomite piąte miejsce na etapie jazdy indywidualnej na czas z Avranches do Mont-Saint-Michel, w klasyfikacji generalnej awansował na siódme i odebrał Kolumbijczykowi Nairo Quintanie prowadzenie w klasyfikacji młodzieżowej (do lat 26). Wcześniej przyjeżdżał w czołówce zarówno etapów płaskich, jak i górskich. Dwukrotnie zajął trzecie miejsce - drugiego dnia ścigania w Ajaccio na Korsyce oraz w niedzielę w Bagneres-de-Bigorre w Pirenejach. Dwa razy finiszował na czwartej pozycji, przez sześć dni jechał w białej koszulce najlepszego młodzieżowca, którą stracił na pierwszym pirenejskim odcinku. Wcześniej był o włos od objęcia prowadzenia w wyścigu, ale drużynową jazdę na czas w Nicei jego belgijska ekipa Omega Pharma-Quick Step przegrała o sekundę z australijską Oricą GreenEdge. Tyle samo zabrakło młodemu Polakowi do żółtej koszulki. "Jestem pod wrażeniem jego dzisiejszej jazdy w trudnej próbie na czas, przy przeszkadzającym wietrze. Michał pokazuje, że jest kolarzem wszechstronnym, jak kiedyś Eddy Merckx. Debiutuje w Tour de France, ale wydaje się silniejszy z każdym dniem wyścigu. Dziś tylko czterech najmocniejszych czasowców było od niego lepszych. Zrewanżował się także Maciejowi Bodnarowi za przegraną w mistrzostwach Polski. Etap prawdy, nie na darmo w kolarstwie używamy tego określenia, czyli samotna walka kolarza z czasem pokazuje, kogo na ile stać" - powiedział Lang. Wicemistrz olimpijski z Moskwy podkreślił, że Kwiatkowski ma ogromny potencjał. Uważa, że stać go na miejsce w pierwszej piątce już w tegorocznym wyścigu. "Myślę, że sam jest zaskoczony tym, co pokazał w Pirenejach. Z kolei na płaskich etapach znakomicie czuje się w mocno rozpędzonej grupie. Widzieliśmy, że na rantach w okolicach Saint Malo jeździł jak profesor. Cavendisha rozprowadzał na finiszu tak mocno, że ten ledwie trzymał koło" - zauważył. Czy wszechstronny Kwiatkowski, porównywany ze słynnym belgijskim "Kanibalem" Merckxem, jest zapowiedzią powrotu do dawnego, bardziej naturalnego kolarstwa - zawodników sprawdzających się w każdych okolicznościach, a nie specjalistów od gór, sprintu czy klasyków? "Coś w tym jest. W naszej dyscyplinie szuka się takich rozwiązań, żeby o wyniku nie decydowała wąska specjalizacja. W Tour de Pologne na przykład zaczynamy od etapów w wysokich górach, ale wcale to nie oznacza, że wspinacze będą już na początku mieli wygrany wyścig. Premie i bonifikaty na kolejnych, bardziej płaskich odcinkach sprawią, że szanse będą mieć także ci bardziej wszechstronni" - zaznaczył. Kwiatkowski, jak Merckx, też już ma kolarski przydomek. Hiszpańska agencja EFE, nazywa go "Bałtyckim tygrysem". Przypomniała, że zawodową karierę zaczynał w sezonie 2010 w grupie Caja Rural z Nawarry. Po roku trafił już do ekipy RadioShack. Właśnie w barwach tej grupy... nie wystartował w Tour de Pologne 2011. Jej dyrektor Wiaczesław Jekimow wycofał go tuż przed startem wyścigu w Pruszkowie, gdy okazało się, że Polak porozumiał się na przyszły sezon z Quick Stepem. Po co miałby zdobywać punkty, które liczyłyby się potem innym. Kolarz z Działynia odrobił to sobie za rok, zajmując drugie miejsce w narodowym wyścigu. "Michał zasłużył na szacunek w peletonie. Jego talent rozwija się w drużynie wielkich mistrzów, wielkich sportowców, jakimi są Tony Martin, Mark Cavendish, Tom Boonen, Sylvain Chavanel. Szefem ekipy jest Patrick Lefevere, kolarski menedżer-instytucja. Pamiętam, jak opowiadał mi, że w orbicie jego zainteresowań jest trzech kolarzy: Peter Sagan, Edvald Boasson Hagen i Kwiatkowski. Wziął Polaka, na innych zabrakło mu pieniędzy, ale dziś z pewnością tego nie żałuje" - przypomniał dyrektor Tour de Pologne. W czwartek najlepszy obecnie polski kolarz wystartuje do 12. etapu Tour de France w białej koszulce lidera klasyfikacji młodzieżowej. W "Wielkiej Pętli" prowadzona jest ona od 1975 roku, a pierwszym zwycięzcą był słynny Francesco Moser. Potem zdobywali ją m.in. Laurent Fignon, Greg LeMond, Andy Hampsten, Ivan Basso, Alberto Contador, także inni zwycięzcy wielkich tourów. "Aż strach pomyśleć, jaka kariera czeka Kwiatkowskiego" - zakończył Lang.