Partner merytoryczny: Eleven Sports

Ukrainka nadzieją polskiej kadry. Wraca do kraju i mówi: mam wstręt do Rosjan

Anna Khlibenko w tym roku skończy dopiero 20 lat i jest wielką nadzieją polskiego wioślarstwa. Niedawno razem z koleżankami z czwórki podwójnej przegrała walkę o igrzyska, ale - jak zapewniła w rozmowie z Interia Sport - przed tą wioślarską osadą jeszcze wiele dobrego. Khlibenko pochodzi z Ukrainy. Do Polski trafiła pomiędzy aneksją Krymu a wybuchem wojny. Nie kryła emocji, kiedy zeszliśmy na temat tego, co dzieje się w Ukrainie.

Anna Khlibenko
Anna Khlibenko/Julia Kowacic/PZTW/materiały prasowe

Kobieca wioślarska czwórka podwójna przed trzema laty w Tokio zdobywała medal. Teraz naszej eksportowej osady zabraknie w Paryżu. Jej skład jednak mocno się zmienił.

O kwalifikację olimpijską do samego końca walczyły: Dominika Baranowska, Anna Khlibenko, Marta Wieliczko i Barbara Jęchorek. Polki nie wywalczyły jednak przepustki, ale to obiecująca osada.

Witold Bańka: Rosjanie się dziwią, że cały świat sportu im nie ufa/RMF24.pl/RMF

Od koszykówki do wioślarstwa. Anna Khlibenko nadzieją polskiej kadry

W jej składzie jest Khlibenko, która wraz z Baranowską ma na koncie już srebrny medal młodzieżowych mistrzostw Europy w tej konkurencji. Ta pierwsza była też wicemistrzynią Europy juniorek. Warto dodać, że dopiero w tym roku skończy ona 20 lat. Przed nią zatem wielka przyszłość.

Chciałyśmy pojechać na te igrzyska, ale nie udało się. Przed nami już przygotowania do kolejnych zawodów. Awans na kolejne igrzyska chcemy sobie zapewnić już w pierwszej turze. Pewnie zmieni się nieco skład w ciągu najbliższych lat, ale przed tą czwórką jest przyszłość

~ powiedziała Khlibenko w rozmowie z Interia Sport.

Co ciekawe, nasza wioślarka przygodę ze sportem zaczynała od koszykówki. Zakończyła się ona jednak przez nieporozumienia z trenerem. Później amatorsko ćwiczyła na siłowni, aż w końcu wsiadła do łodzi wioślarskiej.

- Koszykówkę trenowałam na Rotmance niedaleko Gdańska. Do wioślarstwa trafiłam przez przypadek. To nie jest popularny sport i do tego jest bardzo niedoceniany - mówiła Khlibenko, która wiosłuje od zaledwie pięciu lat.

- Przynosiłam akurat dokumenty do liceum w Gdańsku i na korytarzu spotkał mnie jeden z trenerów. Minęliśmy się kilka razy, aż w końcu zaproponował mi treningi. Zawsze byłam aktywnym dzieckiem, więc postanowiłam spróbować. I tak mi się spodobało - dodała.

Wspomniany trener prowadził ją tylko chwilę, ale potem trafiła pod skrzydła braci Bartka i Patryka Pszczółkowskich. Od 2022 roku ma polskie obywatelstwo i wtedy też trafiła do polskiej kadry, bo dość szybko robiła postępy.

- Ten sport zabiera nam bardzo dużo czasu. Ciągle jesteśmy na zgrupowaniach. Wymaga on naprawdę tylu wyrzeczeń, że trzeba mieć w nim ambitne cele. Tym jest medal olimpijski, który chciałabym wywalczyć już w kolejnych igrzyskach - przyznała.

Do Polski przyjechała z Ukrainy. W naszym kraju mieszka od 2017 roku

Khlibenko pochodzi z miejscowości Pryłuki w obwodzie czernichowskim w Ukrainie. Do Polski przyjechała w 2017 roku, a zatem pomiędzy aneksją Krymu a napaścią Rosji na Ukrainę w 2022 roku.

- Mama chciała trochę zarobić i postanowiła wyjechać do Polski w 2016 roku. Ja z kolei zostałam w Ukrainie z babcią i ciocią. Po roku mama uznała, że jednak będzie dla mnie lepiej, jeśli przeprowadzimy się do Polski. I tak zrobiłyśmy - opowiadała nasza wioślarka.

- Cała ta sytuacja była dla mnie bardzo trudna. Nie znałam w ogóle języka polskiego (dziś mówi świetnie po polsku - przyp. TK). Musiałam się go bardzo szybko uczyć, bo do Polski przyjechałam w sierpniu, a od września szłam już do drugiej klasy gimnazjum. Miałam też kłopoty z rówieśnikami. Nie wszyscy byli dla mnie mili. Dałam jednak radę. Nie poddałam się - dodała.

Przez lata w Ukrainie mieszkały w Pryłukach niedaleko Kijowa.

- Po agresji Rosji na Ukrainę na szczęście moje miasto jest całe, ale Rosjanie byli bardzo blisko, bo około dziesięć kilometrów od Pryłuków. Czernichów jednak, w przeciwieństwie do mojego miasta, bardzo ucierpiał. Byłam rok temu we wrześniu w Ukrainie, to przeżyłam kilka ciężkich nocy. Tego niestety nie da się zapomnieć - opowiadała Khlibenko, która jednak nie boi się wracać do Ukrainy.

- To jest jedno z moich miejsc na Ziemi. Zawsze czekam, aż tam wrócę. Mam tam do kogo wracać i wiem, że na mnie tam czekają - dodała.

Anna Khlibenko otwarcie o Rosjanach: mam do nich wstręt, nie mieli do tego żadnego prawa

Okolice Czernichowa to pogranicze ukraińsko-białorusko-rosyjskie. Wiadomo, że nie wszyscy Rosjanie, czy Białorusini popierają agresję na Ukrainę.

Mam wstręt do Rosjan. Nie lubię tego narodu. Wiem, że w tym kraju jest naprawdę bardzo dużo osób, które nie popierają tej wojny. Niestety przez to, co zrobili z naszym krajem, zostali znienawidzeni w Ukrainie. Przynieśli samo zło. Nie mieli do tego żadnego prawa. Brak odrazy do tego narodu w tej sytuacji też byłby moim zdaniem niezrozumiały. Zginęło zbyt wiele osób, by przejść obok tego obojętnie. Staram się podchodzić do tego tak, że wielu Rosjan nie chciało tego, ale jednak w Internecie widzę też, jak wiele osób popiera tę agresję. Przez takie osoby z trudem przychodzi mi patrzenie przychylnym okiem nawet na takie osoby, które nie chciały tej wojny

~ powiedziała 19-latka.

Zapytana o decyzje Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl), który - pod pewnymi warunkami - dopuścił do startu rosyjskich i białoruskich sportowców, odparła: - Jestem przeciwna startom Rosjan i Białorusinów i to nie tylko w igrzyskach, ale we wszystkich zawodach sportowych. Przecież te kraje zaatakowały inny kraj i rujnują go. Mordują niewinnych ludzi. Sport powinien być oddzielony od polityki, ale niestety jest to trudne. Przecież w Ukrainie zniszczono tysiące obiektów sportowych. Gdzie tu są równe szanse startu? Przecież sportowcy z Ukrainy nie mogą się przygotowywać we własnym kraju do igrzysk.

Ukraina przeżywa bardzo trudne ostatnie lata. W 2014 roku Rosja zaanektowała Krym. Tak naprawdę wojna wtedy się zaczęła, ale przez wiele udawano, że niewiele się stało.

- Tak naprawdę Ukraina została wtedy zdradzona przez swoich polityków. Krajem rządzili wówczas prorosyjscy politycy. Aneksja Krymu w 2014 roku było jednak nieco zatuszowana. Nie mówiono o tym na taką skalę, jak teraz, a przecież wtedy też Rosja zajęła nasz kraj. Wtedy chyba nikt nie przypuszczał, że osiem lat później wybuchnie wojna na taką skalę. Sama byłam wówczas dzieckiem i kompletnie nie myślałem o tym, że Ukrainę spotka taki los. Miałam bardzo fajne dzieciństwo i miło wspominam ten czas - zakończyła.

Anna Khlibenko/Julia Kowacic/PZTW/materiały prasowe
Anna Khlibenko/Julia Kowacic/PZTW/materiały prasowe
Wioślarska czwórka podwójna z Anna Khlibenko w składzie/Julia Kowacic/PZTW/PAP




INTERIA.PL

Więcej na ten temat

Zobacz także

Sportowym okiem