Kwalifikacje do Paryża wywalczyły tylko dwie polskie osady: dwójka podwójna wagi lekkiej kobiet - Katarzyna Wełna i Martyna Radosz oraz czwórka podwójna mężczyzn: Dominik Czaja, Mateusz Biskup, Mirosław Ziętarski i Fabian Barański. W Tokio polskich wioślarzy było 20, teraz tylko sześcioro. Andrzej Klemba, Interia: Jak wygląda powrót po operacji, którą musiała pani przejść w ubiegłym roku? Katarzyna Zillmann: Nie jest to ciekawy okres dla mnie. Rozmawiamy przy okazji warsztatów "Porażka drogą do sukcesu" i mam nadzieję, że to dobrze oddaje moją sytuację. Czasem trzeba zrobić krok do tyłu, by potem postawić dwa do przodu. Jestem wciąż w trakcie leczenia najgorszej kontuzji w mojej karierze. Próbowaliśmy poradzić sobie zastrzykami i różnymi innymi pomysłami, ale nie uniknęłam zabiegu. Miałam go w poprzednim roku w sierpniu. Przebiegł pomyślnie, niby z kolanem jest już wszystko w porządku, ale mięśnie nie są jeszcze na odpowiednim poziomie. Trochę jeszcze "nie dociągają". Przez dwa miesiące noga była unieruchomiona, bo pojawiły się powikłania. Potem była żmudna rehabilitacja, co było dla mnie czymś nowym. Do tej pory wykańczałam fizycznie organizm treningami i startami, a teraz testowałam swoją wytrzymałość psychiczną i cierpliwość, gdy musiałam kilkaset razy powtarzać to samo ćwiczenie. Na instagramie opublikowała pani zdjęcie, na którym w końcu jest pani w łódce. - Jeszcze sporo pracy przede mną. Faktycznie schodzę już trochę na wodę i siadam na łódkę. Głównie jednak jeżdżę na rowerze i siedzę w siłowni. Jest trudno, bo nie przygotowywałam się do sezonu, ani nie zdążyłam wrócić, by wziąć udział w regatach kwalifikacyjnych do igrzysk olimpijskich. I pewne już jest to, że nie pojadę do Paryża. Nie będzie mnie we Francji, ale myślę już o kolejnych igrzyskach. Zaczynam przygotowania w ramach projektu Los Angeles. Wiem, wszyscy mówią o wieku, ale ja będę miała wtedy dopiero 33 lata. Dla wioślarza to akurat powinien być szczyt możliwości dla dobrze wytrenowanego organizmu. To wtedy powinno wejść się na najwyższe obroty i spijać całą śmietankę z poprzednich lat treningu. Nie będę oczywiście udawała i przyklejała uśmiechu na ustach, że jest dobrze, bo nie jadę do Paryża. Jest to bolesne. Nic mnie jednak nie powstrzyma, by myśleć o kolejnych igrzyskach. Srebrna czwórka olimpijska się rozpadła. Próbowała pani startować w dwójce, ale co dalej? - Trudno to nawet nazwać próbami, bo już wtedy problemy z kolanem narastały. Trzeba było odciągać płyn i ciężko mówić o startach. W 2022 roku kadra kobiet została właściwie zmieciona z planszy i przestała istnieć. Po odejściu trenera Jakuba Urbana, nie utworzono nowej grupy, a ja z Martą Wieliczko trenowałyśmy z mężczyznami. Od października zaczęto na nowo tworzyć tę kadrę. Są w niej głównie młode dziewczyny z dużym potencjałem. Brakowało jednak podwalin czy też odpowiednio dużego zaplecza, by stworzyć kolejną czwórkę. Aż tak dużego wyboru nie było. W moim przypadku właściwie dopiero po igrzyskach zobaczymy, co będzie można zrobić. Jest wiele czynników, w tym np. kto będzie trenerem. Nie wiem na razie do jakiej osady będę się przymierzać. A kiedy pani wróci do startów? - Myślę o występie w mistrzostwach Polski w sierpniu w Toruniu. Mamy tam swoją toruńską osadę ósemkę, która wygrywała medal dwa czy trzy razy z rzędu. Dziewczyny dobrze czują wodę i mam nadzieję, że przyjmą mnie do siebie. Zobaczymy też do czego wtedy będę się nadawać. A może znowu jakaś czwórka czy dwójka. W Paryżu wystartują tylko dwie polskie osady. Od 2000 roku z każdych igrzysk polscy wioślarzy przywozili medal. - Rzeczywiście trochę to poniżej oczekiwań. Tym razem okres przygotowawczy z myślą o igrzyskach był krótszy, bo Tokio było przesunięte o rok z powodu pandemii. Z tego też powodu poprzednie przygotowania będą wydłużone, a teraz jakby zostało mniej czasu na regenerację i rozpoczęcie kolejnych przygotowań. Do tego w przypadku naszej czwórki dochodziło często do łapania covida, co też komplikowało treningi. Próbowaliśmy odtworzyć osadę, ale to się nie udało. A do tego rozpoczęły się problemy nad nami na wyższym szczeblu. Odszedł trener Urban i okazało się, że nie ma alternatywy i brakuje gotowych zmienniczek. My w 2015 i 2016 roku wygrywałyśmy młodzieżowe mistrzostwa świata. Wcześniej też przywoziliśmy medale z juniorskich zawodów. Jest szansa na wioślarskie medale w Paryżu? - Wierzę mocno w czwórkę chłopaków, bo mają bardzo dużo doświadczenia. Startowali już po dwa czy niektórzy trzy razy w igrzyskach. Mają więc za sobą lata treningu i wiedzą, jak zdobywać medale. W dwójce kobiecej jest moja serdeczna przyjaciółka i pewnie nie jestem obiektywna, ale mocno w nie wierzę. Bardzo pewnie wygrały europejską kwalifikacje olimpijską a drugą osadę wyprzedziły o sześć sekund. Jak skupią się na robocie, będzie rytm i tempo, to nic nie stoi na przeszkodzie by sięgnęły po medal. Rozmawiał Andrzej Klemba