Grudniowy komunikat Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego przytaczaliśmy już dziesiątki razy. Sześć miesięcy temu dopuścił on sportowców z Rosji i Białorusi do startu w igrzyskach w Paryżu pod flagą neutralną. Mowa tu o zawodnikach z dyscyplin indywidualnych - zespoły narodowe nie dostały zielonego światła na obecność w stolicy Francji. W marcu MKOl podał, że spodziewa się w Paryżu w akcji 36 rosyjskich i 22 białoruskich sportowców. W Tokio przed trzema laty - jeszcze przed rozpoczęciem wojny - były to odpowiednio 330 i 104 osoby. Decyzja MKOl-u ostateczny werdykt pozostawiła światowym federacjom z danych dyscyplin. Wiadomo, że zawodnicy z obu wspomnianych krajów nie wystąpią chociażby w lekkoatletyce. Niektóre grupy sportowców nie chciały pojawiać się na IO bez barw narodowych, więc w ogóle same zrezygnowały - w tym gronie są chociażby rosyjscy łucznicy. Zakwalifikowani sportowcy zostaną jeszcze zweryfikowani pod kątem tego, czy nie wspierają ataku zbrojnego na Ukrainę i czy nie mają powiązań z wojskiem bądź agencjami bezpieczeństwa. Jewgienij Kuzniecow: "Działacze MKOL-u to klauny. Nie mogą nas złamać" Te warunki do spełnienia rzecz jasna nie podobają się Rosjanom. Do krytycznego głosu płynącego znad Wołgi dołączył tamtejszy wicemistrz olimpijski z Londynu (2012 r.) w skokach do wody Jewgienij Kuzniecow, który porozmawiał z dziennikarzem Match TV. - Nie ma nic dziwnego w tym, że zawieszenie rosyjskich sportowców zostanie przedłużone. Każdy, kto choć trochę interesuje się polityką, zdaje sobie sprawę, że sankcje nie zostaną szybko zniesione. Kiedy poważni politycy próbują wywrzeć presję, zajmuje to naprawdę dużo czasu - powiedział. - Korea Północna spokojnie występuje bez sankcji MKOl-u na igrzyskach olimpijskich, Iran też. A Rosja jest pod naciskiem. Śmieszy mnie to. To są prawdziwe klauny. Nie mogą nas złamać. To im się nie uda - zakończył, mówiąc o działaczach organizacji pod przewodnictwem Thomasa Bacha. Igrzyska w Paryżu rozpoczną się w piątek 26 lipca, a zakończą w niedzielę 11 sierpnia.