Polska otrzymała finał PŚ w skialpiniźmie!
W polskich Tatrach doczekaliśmy się kolejnych zawodów rangi światowej. Nie będą to skoki, slalom, ani biegi narciarskie. W kwietniu przyszłego roku pod Giewont zawita światowa czołówka skialpinistów, aby w rejonie Hali Gąsienicowej rozegrać finałowy bieg Pucharu Świata w ramach corocznie rozgrywanego Memoriału im. Piotra Malinowskiego.

To niebywałe wydarzenie - po raz pierwszy w historii narciarstwa wysokogórskiego zawody tej rangi rozegrane zostaną poza Alpami i Pirenejami - jest efektem starań ISMF ( Międzynarodowej Federacji Skialpinizmu), aby z tej widowiskowej, ale piekielnie trudnej dyscypliny zimowej uczynić konkurencję olimpijską. Konieczne więc było otwarcie się na inne góry i inne kraje. Szczęście, poparte wielkimi jednak staraniami oznaczało przyznanie finału PŚ Zakopanemu!
Na organizację tej rangi imprezy czeka się latami i trzeba sobie jasno powiedzieć, że konkurenci (m.in. Niemcy, Szwajcarzy) są bogatsi, mają silniejszy lobbing we władzach ISMF, a także góry mają znacznie wyższe.
Organizatorzy największych i najbardziej prestiżowych zawodów w Polsce - Memoriału im. Piotra Malinowskiego - Klub Skialpinistyczny "Tatra Team" z Justyną Żyszkowską oraz TOPR z Naczelnikiem Janem Krzysztofem dokonali prawdziwego cudu, aby przekonać przedstawiciela ISMF Andre Dugit'a do powierzenia Polsce finału PŚ. W pobitym polu zostawiliśmy takie potęgi jak Hiszpanię, Szwajcarię i Niemcy, a środowisko krajów alpejskich długo jeszcze po decyzji władz światowego skialpinizmu kręciło z niedowierzaniem głową. Polska? A jednak!
Skialpinizm nie jest w Polsce konkurencją popularną, choć rozwija się dynamicznie. Na zawodach w naszym kraju startuje ok. 250 osób, a jeszcze kilkanaście lat temu uczestników biegów można było policzyć na palcach dwóch rąk. Inaczej jest w krajach, które są kolebką tego sportu - Francji, Włoszech czy w Szwajcarii - dziesiątki tysięcy widzów rozstawionych wzdłuż tras, wiwatujących i dopingujących zawodników - to widok charakterystyczny dla wielu zawodów w Alpach.
A,B,C skialpinizmu
Skialpinizm, zwany też narciarstwem wysokogórskim, w dużym skrócie polega na prostej zasadzie - aby zjechać , trzeba najpierw wyjść. Do tego celu służą tzw. foki, czyli paski z włosem postawionym na sztorc, które zapobiegają ślizganiu się nart przy podchodzeniu. Specjalna konstrukcja wiązań , umożliwiająca ruchomość stopy, a także ultralekkie narty, buty i kijki, powodują, że zawodnicy osiągają na kilkunastokilometrowych trasach wprost niewiarygodne czasy.
Ostatni zwycięzca mistrzostw Polski , najlepszy obecnie nasz narciarz wysokogórski - Andrzej Bargiel trasę: Hala Gąsienicowa - Świnicka Przełęcz - Przełęcz Karb - Zawrat - Pusta Dolinka - Kozia Przełęcz - Zmarzły Staw - Czarny Staw - Mały Kościelec - Hala Gąsienicowa przebiegł w czasie poniżej dwóch godzin (1.52.24,99 s.)! Jak można policzyć, w tym czasie wszedł i zjechał z pięciu przełęczy, odwiedził trzy doliny, oraz pokonał prawie 2000 metrów przewyższenia. Zjeżdżał karkołomnymi zjazdami po lawiniskach, lodzie, przy niekiedy zerowej widoczności i stracił na wadze ok. trzech kg, wydatkując pracę równą ok. 5000 kCal, czyli tyle ile traci przeciętnie żyjący człowiek w ciągu dwóch dni swojego życia.
Niewątpliwie dzisiaj skialpiniści to herosi gór, bowiem konkurencja, jakiej się poświęcają wymaga żelaznej psychiki i odporności na trudy oraz wielkiej dyscypliny treningowej i reżimu odżywiania. Przygotowania do następnego sezonu rozpoczyna się już w lipcu poprzedniego roku - zawodnicy uprawiają biegi górskie, jeżdżą na rowerze, i co ciekawe - uprawiają kajakarstwo górskie, które wspaniale uczy zachowania równowagi.
Kolejnym etapem treningu są wyjazdy na pierwszy śnieg, z reguły są to Alpy lub Pireneje. Tam na wysokości ok. 2600 -2800 m n.p.m. organizm produkuje zwiększoną ilość czerwonych ciałek krwi, które w ostatecznym bilansie tlenowym pozwolą osiągnąć lepsze rezultaty czasowe we rozrzedzonym górskim powietrzu.
Sezon od grudnia do maja
Sezon startowy trwa od grudnia do maja, w samej tylko Europie rozgrywanych jest ok. 350 biegów różnej rangi - od małych, regionalnych po wielkie kilkudniowe klasyki. Do najsławniejszych na pewną należą Pierra Menta we Francji - 4 dniowe zawody o sumie podejść 10 tys. metrów(!) oraz jednodniowy Patrouille des Glaciers w Szwajcarii - 95 km trasę z Zermatt do Verbier; zwycięzcy pokonali w tym roku w czasie 5.52.20,70 s.
Narciarstwo wysokogórskie to również coraz popularniejszy sposób na górskie zimowe wędrówki, w rodzinnym czy też przyjacielskim gronie. To możliwość obcowania z wysokogórską przyrodą, przestrzeniami, śniegiem a jednocześnie świetny sposób aby przełamywać własne słabości i kształtować swoja psychikę, tak aby zwyciężać. Rywali i samego siebie.
Tomasz Krzyżanowski