Bartłomiej Marszałek nie jest wcale postacią anonimową w polskim środowisku sportowym. W 2005 roku udało mu się otrzymać licencję krajową Polskiego Związku Motorowodnego i Narciarstwa Wodnego. Na pierwsze sukcesy wcale nie musiał długo czekać - zaledwie rok później został wicemistrzem świata w klasie O-350. Przeszedł do historii jako pierwszy polski motorowodniak biorący udział w Formule 1 H20. Od lutego 2020 roku rywalizuje w barwach Orlen Team. W ostatnich latach Marszałkowi z pewnością trudno było skupić się tylko i wyłącznie na karierze sportowej. Trzy lata temu został on ojcem, a krótko po narodzinach okazało się, że jego córka Malwina jest poważnie chora. Cierpi ona na zespół Retta, a więc neurologiczny zaburzenie rozwoju. Motorowodniak i jego małżonka zdecydowali się na leczenie za granicą. To, choć przynosi efekty, jest jednak bardzo kosztowne. Buntowniczka, która znalazła kompromis. Dziś ma medal olimpijski i chce więcej Bartłomiej Marszałek wystawił dom na sprzedaż. Zrobi wszystko, by ratować chorą córkę W wywiadzie dla "WP SportoweFakty" Marszałek wspomniał o zbiórce, jaką wraz z żoną utworzyli jakiś czas temu. Dzięki niej udało im się pozyskać prawie 5,5 mln złotych na leczenie trzyletniej Malwiny. Niestety, ponad połowa tej kwoty została już wydana na walkę z chorobą dziewczynki. "Zainteresowanie zbiórką nieco spadło, a my zostaliśmy z problemem. Tygodniowa kuracja syropem, zatrzymująca postęp choroby, kosztuje 50 tysięcy złotych. Do tego dochodzi koszt suplementów, fizjoterapii i lotów do USA co trzy tygodnie. Pieniądze ze zbiórek przeznaczam tylko na leczenie, a wszystko inne pokrywam z prywatnych pieniędzy. Terapię genową otrzymamy najwcześniej za rok, więc potrzebujemy przez ten czas dodatkowych trzech milionów dolarów. Obecnie nie mamy takich pieniędzy" - wyjawił sportowiec. Reprezentant Polski nie ukrywa, że robi co może, aby ratować życie swojej pociechy. Jakiś czas temu podjął nawet bardzo trudną decyzję i... postanowił sprzedać swój dom rodzinny. Ten miały w przyszłości odziedziczyć jego dzieci. "Sprzedałem już praktycznie wszystko. Samochód, działkę, a nawet łódkę, o której marzyłem 20 lat. Obecnie trwa sprzedaż mojego rodzinnego domu, który miał być zabezpieczeniem dla moich dzieci. To nie jest jednak żaden heroizm, a normalny odruch, muszę ratować dziecko. Całe nasze życie z żoną jest podporządkowane tej walce" - przyznał 42-latek. Terapia w Stanach Zjednoczonych powoli zaczyna przynosić efekty, a Bartłomiej Marszałek ma nadzieję, że jego córka będzie miała jeszcze normalne życie. "Marzę o momencie, gdy Malwina będzie zdrowa, a ja znów zaznam poczucia beztroski. Będę mógł złapać ją za rękę i pójdziemy na spacer. Wierzę, że będziemy mogli porozmawiać, że będę mógł ją uczyć życia" - oznajmił. Od igrzysk do przyszłości sportów zimowych – znamy prelegentów III Europejskiego Kongresu Sportu i Turystyki w Zakopanem