Negocjacje pod tę walkę trwały bardzo długo, ostatecznie federacja i sam "Pudzian" dogadali się na jeden pojedynek w kontrakcie, choć Martin Lewandowski twierdzi, że ma dla "Dominatora" ukazaną całą ścieżkę zakończenia kariery. Decyzja zostanie jednak w rękach "Pudzilli". Tym razem przeciwnikiem zawodnika z Białej Rawskiej był nie byle kto, bo mistrz świata strongman z 2017 r. Eddie Hall. Zatem pierwszy raz w walce MMA spotkali się dwaj najsilniejsi ludzie świata. Przed starciem można było wywnioskować, że doświadczenie i zaplecze kondycyjne zdecydowanie leżało po stronie Polaka. Na korzyść Anglika można było zapisać jednak siłę i nieprzewidywalność. "Bestia" debiutował w MMA. W przeszłości stoczył tylko jedną walkę bokserską i jeden super fight z dwoma braćmi Neffati, których brutalnie znokautował. Pierwszy "nokaut" dzień przed KSW. Kolosalna różnica, tyle waży rywal "Pudziana" Warto zaznaczyć, że starcie zostało zakontraktowane na dwie rundy po cztery minuty. To efekt negocjacji, gdyż Hall chciał tylko dwuminutowe odsłony. "Pudzian" chciał zostać przy klasycznych zasadach, czyli "pięciominutówkach". Do dużego szoku doszło dzień przed galą, kiedy na ważeniu rywal Biało-Czerwonego wniósł aż 30 kilogramów więcej. Ostatni raz "Pudzian" z tak ciężkim rywalem toczył bój w 2021 r., wówczas mierzył się z "Senegalskim Bombardierem", nokautując go w 18 sekund. Teraz panowie wnieśli łącznie do klatki ponad 280 kilogramów. Koniec końców obaj znaleźli się w klatce i się zaczęło... Najpierw przybita piątka i później wypalił Hall mocnym ciosem. "Pudzian" odczuł ten cios i zachwiał się na nogach. Brytyjczyk ruszył za akcją i dalej zaczął obijać głowę Polaka. Zawodnik z Białej-Rawskiej, broniąc się próbował jeszcze obalenia, ale "Bestia" szybko odparł klincz i wypalił kolejnymi morderczymi ciosami. Ostatecznie zasypał "Pudzillę" uderzeniami w parterze, a sędzia przerwał pojedynek.