Informację o śmierci tego wspinacza potwierdził nam Jerzy Natkański, dyrektor Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki. - Mogę potwierdzić informację o śmierci. Wiem o tym od jego kolegów wspinaczy i instruktorów. W środę urwał się z nim kontakt, a w czwartek znaleziono jego ciało w lawinisku na Jungfrau - przekazał nam Jerzy Natkański. Kacper Tekieli zginął w Alpach Tekieli w szwajcarskich Alpach przebywał wraz z żoną Justyną Kowalczyk-Tekieli i synem Hugo. "Trochę się poszlajamy po tych Alpach" - napisała Justyna Kowalczyk we wpisie na Facebooku zamieszczonym 7 maja. Dwa dni później Tekieli informował o zdobyciu Bishorn (4153 m npm). Po kolejnych dwóch dniach przyszedł czas na Weissmies (4017 m npm) i Lagginhorn (4010 m npm). Kolejne szczyty - Allalinhorn (4027 m npm), Strayhorn (4190 m npm) i Rimpfishhorn (4199 m npm) zdobył 13 i 14 maja. Dwa dni później zamieścił ostatni post na Facebooku. Góry nie były miłością od pierwszego wejrzenia Kacper Tekieli pochodził z Gdańska, ale swoje życie związał z górami. Zanim zaczął się wspinać na poważnie, był piłkarzem Gedanii. Był jednym z czołowych wspinaczy w Polsce. Miał za sobą trudną przygodę z Himalajami. Co ciekawe, nigdy nie zdobył żadnego ośmiotysięcznika, choć był na kilku wyprawach. Te jednak najczęściej kończyły się akcjami ratowniczymi. Góry nie były jego miłością od pierwszego wejrzenia. Ta miłość narastała stopniowo. Tekieli skończył filozofię. Z fascynacji do literatury, jak przyznawał w niedawnym wywiadzie z Interia Sport. Był instruktorem wspinaczki sportowej z tytułem nadanym przez Polski Związek Alpinizmu. To właśnie w czasie szkolenia poznał jedną z najlepszych w historii biegaczek narciarskich - Justynę Kowalczyk, która 24 września 2020 roku została jego żoną. Niespełna rok później urodził się ich syn - Hugo. Marzył też o powrocie w Himalaje. Chciał tam się wybrać w perspektywie dwóch lat. Chciał tam nawet zabrać syna...