Tegoroczny Roland Garros dostarczył wielu emocji. Wielki, trzeci z rzędu sukces Igi Świątek, szaleńczy mecz z Naomi Osaką czy wreszcie sensacyjne odpadnięcie Aryny Sabalenki po przegranej z Mirrą Andriejewą na długo pozostaną się w pamięci kibiców. Nie obyło się też bez przykrych sytuacji, jak przerywanie i przekładanie kolejnych spotkań z powodu opadów deszczu, na co jednak organizatorzy nie mieli wpływu. Co innego jeśli chodzi o planowanie meczów, za które już oni odpowiadają, a które znów wzbudziło wiele kontrowersji i wywołało burzę, a nawet oskarżenia o dyskryminację tenisistek podczas turnieju. Wieczorne mecze Roland Garros nie dla kobiet. Tenisistki uderzają w organizatorów Sesje wieczorne na Roland Garros naturalnie są przez lwią część turnieju najbardziej pożądanym kąskiem. Nie jest bowiem żadną tajemnicą, że to najatrakcyjniejsze pory dla podmiotów transmitujących mecze, często też naturalnie przykuwają nieco większą uwagę widzów, ze względu na większą dostępność dla osób pracujących i szeroko pojęty klimat takich spotkań. W właśnie tym temacie już trzeci rok z rzędu pokrzywdzone mogą czuć się panie rywalizujące w Paryżu. Zaczęło się dwa lata temu, gdy w ramach sesji wieczornej tenisistki mogły zaprezentować się kibicom tylko raz. Rok temu sytuacja się powtórzyła. choć sporej części zmagań panów daleko było atrakcyjnością do meczów z żeńskiej części drabinki. Zawodniczki coraz głośniej wyrażały swoje niezadowolenie. W organizatorów uderzała m.in. Jessica Pegula, która odpadła z singlowej rywalizacji w trzeciej rundzie, doszła także do półfinału w turnieju deblistek. - Jestem w radzie zawodniczek WTA i ta kwestia była często poruszana. W zeszłym roku odbył się jeden wieczorny mecz kobiet. Rozmawiałyśmy o tym z organizatorami. To sprawia, że ten rok jest pod tym względem jeszcze bardziej rozczarowujący - mówiła wówczas. Amelie Mauresmo ujawnia. "Szukamy najlepszych zawodników" Choć już przed zeszłorocznym turniejem Roland Garros ze strony organizatorów padały deklaracje o większej liczbie wieczornych meczów pań, sytuacja nie uległa poprawie ani wtedy, ani w tym roku. Wręcz przeciwnie - podczas tegorocznej edycji tenisistki nie zaprezentowały się kibicom podczas sesji wieczornej już ani razu. A to, jak można było się spodziewać, wywołało sporo negatywnych komentarzy, na które w końcu postanowiła odpowiedzieć dyrektor turnieju, Amelie Mauresmo, która z podobnych decyzji musiała tłumaczyć się już w poprzednich latach. Takie tłumaczenie jest o tyle zaskakujące, że pojedynki gwiazd pokroju Igi Świątek czy Aryny Sabalenki wielokrotnie przyciągały na trybuny rzesze kibiców. To właśnie Białorusinka rok temu jako jedyna zagrała w wieczornej porze na kortach Rolanda Garrosa, tworząc ze Sloane Stephens niesamowite widowisko. - Byłam zaskoczona, że było dużo ludzi na trybunach i dosłownie wariowali. Myślę i mam nadzieję, że spodobał im się nasz mecz i sprawi, że będą częściej prosić o nasze mecze wieczorami - mówiła po wygranej. Mauresmo precyzuje jednak, że chodzi głównie o czas trwania spotkań w ramach sesji. Równocześnie odrzuca możliwość zaplanowania dwóch wieczornych meczów, podkreślając, że albo musiałyby zaczynać się zbyt wcześnie, albo kończyłyby się zbyt późno, na co znowu narzekali wielokrotnie sami tenisiści w przypadku innych turniejów. Przy okazji Amelie Mauresmo odbija piłeczkę. - Kiedy ustalamy harmonogram, na sali obecni są przedstawiciele ATP, WTA, supervisor, telewizja. Wszyscy razem. Nie było nikogo, kto nalegałby na zorganizowanie meczu kobiet w nocy - zauważa. Czy w przyszłych latach sytuacja ulegnie zmianie? Na to pytanie Amelie Mauresmo odpowiedzieć nie potrafi. - Taki był nasz wybór w tym roku, co nie znaczy, że w przyszłym będzie tak samo - stwierdza jedynie, zaznaczając, że nie jest to łatwa decyzja.