Rok temu świat Formuły 1 podzielił się na dwa obozy - zwolenników oraz przeciwników sprintu. Dziś swój dzień mieli pierwsi z nich, ponieważ na Imoli odbyła się premierowa edycja stukilometrowego wyścigu w sezonie 2022. Już właściwie od piątku byliśmy święcie przekonani, że na pewno nie będzie nudy. Wystarczyło tylko spojrzeć na pola startowe. W drugim rzędzie sensacyjnie uplasował się chociażby Kevin Magnussen. Ponadto do Q3 nie awansował ani jeden kierowca Mercedesa co ostatni raz zdarzyło się jakieś dziesięć lat temu. 23 kwietnia kierowcy walczyli nie tylko o pozycje startowe do niedzielnego wyścigu, ale i o punkty do klasyfikacji generalnej, które w niedalekiej przyszłości mogą okazać się na wagę złota. Triumfator sprintu uzyskał dziś osiem "oczek". Summa summarum punktowało łącznie ośmiu zawodników, co też jest ogromną zmianą w porównaniu do poprzedniej edycji zmagań. Kevin Magnussen znów pokazał charakter Nawet na dobre nie rozpoczęliśmy ścigania, a już w bandzie wylądował Zhou Guanyu. Zanim Chińczyk doprowadził do wyjazdu samochodu bezpieczeństwa, kilkudziesięciotysięczna publiczność na trybunach wpadła w euforię, ponieważ ekspresowo na czoło stawki przebił się Charles Leclerc. Poza świetnym początkiem w wykonaniu Monakijczyka, nie oglądaliśmy zbyt wielu spektakularnych przetasowań. Znakomitym refleksem popisał się też Kevin Magnussen. Duńczyk nie uległ presji i utrzymał się na rewelacyjnej czwartej pozycji. Jego radość nie trwała jednak długo, bo niemal natychmiastowo po zjeździe safety cara prześcignął go Sergio Perez. Reprezentant Haasa zdawał się tracić tempo z okrążenia na okrążenie i już po dwunastu kółkach jechał na przedostatnim punktowanym miejscu. Pomimo teoretycznie gorszego bolidu, 29-latek znów zaimponował całemu światu i do samej mety utrzymał się przed Fernando Alonso, zgarniając przy okazji "oczko" do klasyfikacji generalnej. Wielki powrót Maxa Verstappena Na czele działy się nie mniej ciekawe rzeczy. Gdy wydawało się, że po pewny triumf sięgnie Charles Leclerc, jak Filip z konopi wyskoczył Max Verstappen. Holender w mgnieniu oka zaczął zbliżać się do lidera i doprowadził do nerwowej końcówki. Obecny czempion w końcu dopiął swego i po serii problemów rywala, wyprzedził faworyta publiczności. Fanom Scuderii na pocieszenie pozostała dobra postawa Carlosa Sainza. Hiszpan zanotował niesamowity progres i z piątego rzędu przesunął się na czwartą lokatę. W kategorii niespodzianek należy rozpatrywać znalezienie się Micka Schumachera w TOP 10. Młody Niemiec napsuł krwi wielu zdecydowanie bardziej doświadczonym rywalom i za to w nagrodę wystartuje jutro tuż obok Fernando Alonso. Mercedes? Daleko w tyle. Problemy z hamulcami rozwiązał z kolei McLaren, dla którego zapowiada się kolejny świetny weekend po przełamaniu w Australii. Początek niedzielnego wyścigu o godzinie 15:00. Transmisja w Eleven Sports 1. Wyniki sprintu przed Grand Prix Emilii-Romanii: