- Czułem, że Kliczko się męczy. Trafiłem go wieloma ciosami na dół. Nie mogłem go trafić na górę, więc koncentrowałem się na tułowiu. Jego organizm był osłabiony, wystarczyło, że raz trafiłbym go w szczękę, a byłoby po walce - powiedział pięściarz z Filadelfii. Sztuka ta mu się nie udała i o wyniku zdecydowali sędziowie, którzy jednogłośnie opowiedzieli się za mistrzem świata. Punktowali 118-109 i dwa raz po 116-111. - Myślę, że walka była bardziej wyrównana niż wskazują karty punktowe. Uważam, że wygrałem. Zrobiłem to, co do mnie należało - skomentował "By-By".