Na pewno nie tak wyobrażali sobie walkę z Eddiem Hallem bracia Pudzianowscy. Na papierze "Pudzian" miał większość atutów po swojej stronie, przede wszystkim zapas kondycyjny oraz dużo większe doświadczenie w klatce. Za Brytyjczykiem przemówiła jednak młodość, wola walki i nadludzka siła. Już pierwsze ciosy zachwiały 48-latkiem, a kiedy znalazł się w parterze Anglik dokończył dzieła morderczymi ciosami. "Pudzilla" na gorąco po zakończonym boju dał do zrozumienia, że oberwał w tył głowy, co znacznie uniemożliwiło mu kontynuowanie pojedynku. Przypomnijmy, że te uderzenia w MMA są zakazane. Sędzia Tomasz Bronder nie dopatrzył się jednak przewinienia i koniec końców pojedynek trwał zaledwie 30 sekund. Są pierwsze słowa "Pudziana" po bolesnym nokaucie. Jeden moment zaważył W narożniku Mariusza Pudzianowskiego był m.in. jego brat Krystian, który od samego początku nie krył swojej irytacji porażką. Kilka godzin po walce postanowił jeszcze publicznie odnieść się do wydarzeń za pośrednictwem swojego Instagrama. Na razie nie wiadomo, co dalej z przyszłością "Pudziana", sam stwierdził, że nie podejmuje żadnej decyzji. Zwrócił uwagę na swój wiek i lakonicznie stwierdził: "zobaczymy". Wiadome jest, że kontrakt z KSW opiewał tylko na jedną walkę. Dużo mówi się o możliwym przejściu 48-latka do freak fightów, ale szef KSW Martin Lewandowski zapowiada, że ma plan na kolejne walki "Dominatora" w KSW.