31-letni Ugonoh ma być jedną z gwiazd "Narodowej Gali Boksu", która odbędzie się 25 maja na PGE Narodowym. Twarzą przedsięwzięcia jest ekscentryczny sportowiec i celebryta Marcin Najman. Międzyczasie atletycznie zbudowany Izu, który wraca na ring po dotkliwej porażce z rąk Dominika Breazeale’a i problemach ze zdrowiem, dokonał dużym zmian w swoim otoczeniu. Pięściarz rozstał się z trenerem Kevinem Barry’m oraz menedżerem Richardem Moriartym. Jego karierą z kolei nadal zawiaduje menedżer Al Haymon, z którym urodzonego w Szczecinie, a wychowanego w Gdańsku pięściarza, wciąż wiąże kontrakt. W powrocie do szerokiej czołówki wagi ciężkiej Ugonohowi teraz będzie pomagał trener Andrzej Gmitruk, z którym Izu nawiązał współpracę. Na sali treningowej spotkają się mocne charaktery, bo pod skrzydła byłego szkoleniowca Tomasza Adamka trafił Artur Szpilka, a od dłuższego czasu jego podopiecznym jest Mateusz Masternak. Ugonoh ciągle ma wysokie ambicje i aspiracje, a w rozmowie z portalem sport.tvp.pl zwrócił uwagę na otoczkę. Przyznał, że ma dość popularnego w boksie "trash talkingu", czyli mówiąc najkrócej gadaniu bzdur na potrzeby show i promocji. Tu za dobry przykład, choć z odległej od boksu dyscypliny sportu, Izu podaje... wielkiego następcę Adama Małysza. "Popatrzmy na Kamila Stocha. Ciągle powtarza, że po prostu chce dobrze latać, po czym oddaje wspaniały skok i wygrywa. Nic poza tym. Z niego można i należy brać przykład" - powiedział Ugonoh z zawodowym bilansem 17 zwycięstw i jednej porażki.