W 12. serii ORLEN Superligi Kobiet oczy wszystkich kibiców zwrócone były na Dolny Śląsk, gdzie doszło do starcia pomiędzy dotychczasowym liderem rozgrywek - KPR-em Gminy Kobierzyce i aktualnym mistrzem Polski - KGHM MKS Zagłębiem Lubin. Początek spotkania mógł zapowiadać niespodziankę, jednak w trakcie kolejnych 25 minut zespół prowadzony przez Bożenę Karkut zdobył 13 bramek, a stracił jedynie 3 trafienia. Wydawało się zatem, że losy spotkania są już rozstrzygnięte, jednak zawodniczki KPR-u Gminy Kobierzyce zdołały zbliżyć się na trzy trafienia i miały okazje do zdobycia kolejnych bramek. W ostatnich minutach aktualne mistrzynie Polski nie pozwoliły na więcej rywalkom w ataku i powróciły na pozycję lidera ORLEN Superligi Kobiet. - Może odczuwamy niedosyt, ale wiemy również, że o końcowym wyniku zadecydowało drugie piętnaście minut pierwszej części spotkania i początek drugiej. Trudno wtedy o korzystny wynik, ale jesteśmy zespołem, który walczy do końca. Ta różnica była za duża i bardzo dobrą skuteczność w bramce miała Monika Maliczkiewicz. Z drugiej strony patrząc, my słabo rzucaliśmy i ten mecz zakończył się takim wynikiem, jaki widzimy na tablicy - powiedziała Małgorzata Buklarewicz, rozgrywająca KPR-u Gminy Kobierzyce. Zwycięska seria Wiele powodów do zadowolenia w ostatnim czasie mają kibice Energa Startu Elbląg. Podopieczne Magdaleny Stanulewicz wygrały czwarte spotkanie z rzędu, tym razem pokonując Energa Szczypiorno Kalisz. W spotkaniu z ostatnim zespołem ORLEN Superligi Kobiet nie zabrakło emocji, bowiem kaliszanki zdołały zbliżyć się na dwa trafienia. W decydującym momencie trenerka zespołu poprosiła o czas, a taktyczna decyzja pozwoliła uspokoić drużynę i powrócić na właściwy rytym. - Dzisiejszy mecz był pełen emocji od pierwszej do ostatniej minuty. Pierwsza połowa to nasza dominacja - grałyśmy swoje, konsekwentnie budując przewagę. W drugiej połowie rywalki podjęły walkę i zdołały dojść nas na dwie bramki, co na chwilę podniosło emocje. Mimo to udało nam się zachować spokój, ostudzić napięcie i na nowo przejąć kontrolę nad meczem. Krok po kroku zwiększałyśmy przewagę, aż do ostatniego gwizdka. - oceniła Magdalena Stanulewicz, trenerka Energa Startu Elbląg. Powalczyły z faworytkami Zarówno w spotkaniu z KGHM MKS Zagłębiem Lubin, jak i MKS-em FunFloor Lublin, z bardzo dobrej strony zaprezentowały się zawodniczki Piotrcovii Piotrków Trybunalski. Dwukrotnie zespół z województwa łódzkiego był w stanie wypracować sobie czterobramkową przewagę, a na parkiecie wyróżniały się Karolina Sarnecka i Ausra Arcisevskaja. Jeszcze przed przerwą zespół prowadzony przez Pawła Tetelewskiego zdołał doprowadzić do remisu, a po przerwie utrzymać bezpiecznie przewagę 3-4 bramek. - Za ładną grę punktów nikt nam punktów nie przyzna. Walczyłyśmy, na tyle ile mogłyśmy, ale brakowało sił. Mam nadzieję, że jak dojdą do nas kontuzjowane koleżanki to z takimi drużynami będziemy walczyć jak równy z równym. Za tydzień czeka nas bardzo ważny mecz w Elblągu i jedziemy tam po trzy punkty - stwierdziła Lucyna Sobecka, rozgrywająca Piotrcovii Piotrków Trybunalski. Udany debiut Pierwsze zwycięstwo pod wodzą nowego szkoleniowca zapisały na swoim koncie zawodniczki Młynów Stoisław Koszalin. Zgodnie z przewidywaniami spotkanie dostarczyło kibicom niemałych emocji, a wpływ na to miała m.in. bardzo duża liczba strat obu zespołów, kary indywidualne czy niewielka liczba zdobytych bramek. W tym przypadku należy również docenić postawę obu bramkarek - Natalii Filończuk (Młyny Stoisław Koszalin) i Moniki Ciesiółki (KPR Ruch Chorzów. W ostatnich minutach więcej zimnej krwi zachowały jednak gospodynie i to one mogły cieszyć się z pierwszego od 19 października 2024 roku zwycięstwa w ORLEN Superlidze Kobiet. W ostatnim spotkaniu 12. serii tych rozgrywek MKS URBIS Gniezno pokonał na wyjeździe Sośnicę Gliwice 29:24 (13:10). Beniaminek ORLEN Superligi Kobiet po raz kolejny popełnił bardzo dużo błędów własnych - aż 26 strat, a także oddał 16 nieskutecznych rzutów. To w głównej mierze uniemożliwiło zespołowi prowadzonemu przez Michała Kubisztala możliwość sprawienia niespodzianki w spotkaniu z MKS-em URBIS Gniezno.