Motor Lublin w ekstazie, minister sportu z jasną deklaracją. Chodzi o setki milionów złotych
6 lat temu prezydent Lublina, Krzysztof Żuk, obiecał budowę nowego, wielofunkcyjnego obiektu, na którym miałby występować Orlen Oil Motor. Obecnie trwa przeciąganie liny i wzajemne zrzucanie odpowiedzialności między miastem a wykonawcą. Kibice Motoru stracili już nadzieję. – Stadionu nie ma i nie będzie, to tylko gra na przeczekanie – powiedział Interii Krzysztof Cugowski. Tymczasem swoje wsparcie deklaruje minister sportu i turystyki. – Nie wykluczam dofinansowania. Taką deklarację mogę złożyć Krzysztofowi Żukowi – stwierdził Sławomir Nitras w rozmowie z Kurierem Lubelskim. Jest jednak pewien haczyk.

Trwa nieustanna batalia o nowy stadion w Lublinie. Ekstraliga Żużlowa ma dość ciągłych obietnic prezydenta Krzysztofa Żuka. Władze wiedzą, że nie mogą wyjątkowo traktować mistrzów Polski w nieskończoność.
Cugowski nie gryzie w język, "Motor jeździ na starym rupieciu"
- Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że Motor jeździ na starym rupieciu, co ma 70 lat - mówił nam niedawno Krzysztof Cugowski. Nowy obiekt miałby być dwa razy większy, mieszcząc ponad 18 tysięcy kibiców. Biorąc pod uwagę obecne zainteresowanie, klub bez problemu wypełniłby stadion po brzegi. Jest wielu kibiców, którzy chcieliby oglądać zmagania swojej drużyny na żywo, ale po prostu nie ma dla nich miejsca.
Wg pierwszego projektu stadion miał kosztować 700 milionów złotych. Miasta nie stać na taką inwestycję, więc został on odrzucony. Kazano obciąć koszty tak, żeby zamknąć się w kwocie 300 milionów. W związku z tym z projektu zniknęły podziemne parkingi. Teraz trwa przepychanka. Jeśli w ciągu kilkudziesięciu dni wykonawca nie dostarczy dokumentacji, to miasto zamierza odstąpić od umowy. Ten nie chce tego zrobić, dopóki nie podpisano aneksu.
Sławomir Nitras złożył deklarację, mogą liczyć na dofinansowanie
Wyjaśnijmy, skąd taka wysoka kwota budowy nowego obiektu. Wynika to z tego, że ma być on wielofunkcyjny, przeznaczony nie tylko dla żużla. Ma wspierać rozwój dyscyplin olimpijskich jak koszykówka, siatkówka, piłka ręczna, jeździectwo czy lekkoatletyka i umożliwi organizowanie w Lublinie imprez o randze mistrzowskiej.
W czwartek w Lublinie pojawił się minister sportu i turystyki. Miasto może liczyć na jego wsparcie, ale postawił kluczowy warunek. - Będę dofinansowywał obiekty tylko wtedy, kiedy miasto ogłosi przetarg, zacznie realizować projekt. Kiedy będzie on zaawansowany i z udziałem środków miejskich, to w końcówce realizacji tego projektu mogę się do niego dołożyć - wskazywał Nitras.
- I taką deklarację mogę złożyć Krzysztofowi Żukowi, prezydentowi Lublina i wszystkim samorządowcom: jeżeli miasto własnymi siłami przystąpi do realizacji takiej inwestycji i nie będą to czcze obietnice i liczenie na to, że się dostanie obiekty niejako w prezencie, to ja nie wykluczam, w drodze otwartego konkursu, dofinansowania - podkreśla minister.
Kibice jednak stracili już nadzieję. Im dłużej trwa awantura, tym maleją szanse, że budowa w końcu się rozpocznie. Sprawa może wylądować nawet w sądzie. Niektórzy wskazują, że to tylko "kiełbasa wyborcza" i działania na przeczekanie.