Partner merytoryczny: Eleven Sports

Mogło dojść do tragedii, miał poważne obrażenia. Biznesmeni wzięli go pod swoje skrzydła

- Nigdzie nie miałem tak dobrze. Opowiadam o tym ludziom, ale nikt mi nie wierzy - mówi nam Mateusz Dul, były już żużlowiec #OrzechowaOsada PSŻ-u Poznań. Przed sezonem dwaj poznańscy biznesmeni: Artur Banach i Jakub Kozaczyk wzięli go pod swoje skrzydła, zadbali o przygotowanie sprzętowe i rozwój 22-latka. - W Poznaniu niczego mi nie brakowało. Tylko jazdy, jednak to już jest efekt kontuzji. Żegnamy się w bardzo dobrych relacjach. Chcę im za to wszystko podziękować - dodaje.

Mateusz Dul.
Mateusz Dul./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński

Dul miał możliwość pozostania w zespole rewelacji sezonu Metalkas 2. Ekstraligi i walki o skład, ale takie rozwiązanie nie wchodziło w grę. Interesują go starty w Krajowej Lidze Żużlowej, które chciałby łączyć z U24 Ekstraligą oraz z ligą szwedzką. W pierwszym sezonie w roli seniora odczuł na własnej skórze diametralny spadek liczby zawodów. W poprzednich latach miał 40-50 imprez, a w tym roku zaledwie piętnaście. Na brak jazdy wielki wpływ miały przede wszystkim kontuzje.

Można wręcz stwierdzić, że 22-letni żużlowiec trzy razy zaczynał rozgrywki (kontuzje tak wybijały go z rytmu) . To nie mogło skończyć się zadowalającym sezonem w jego wykonaniu. Początek wskazywał jednak na coś innego, Dul wyróżniał się na tle innych zawodników U24. Co więc później poszło nie tak? W maju odjechał tylko jedne zawody, bo ten miesiąc storpedowała pogoda. W czerwcu zanotował groźny upadek (wstrząśnienie mózgu i liczne potłuczenia), który spowodował dwa mecze pauzy. Po powrocie kolejny dzwon. Po tych turbulencjach ucierpiało nie tylko ciało żużlowca (jedną nogę ma o pięć centymetrów krótszą od drugiej), ale też sprzęt. W trakcie sezonu musiał wymienić kilka ram.

Gwiazda kolarstwa górskiego - Dawid Godziek kończy pierwszą na świecie przejażdżkę jadącym pociągiem/PRESS ASSOCIATION /© 2024 Associated Press

Żużel. Mateusz Dul przestawił słupek w Bydgoszczy. To było skończyć się tragedią

Zdecydowanie najgroźniej wyglądał wypadek Dula w Bydgoszczy, gdzie z potężnym impetem uderzył na prostej w bandę. - Po wyjściu z łuku sytuacja tak się ułożyła, że uderzyłem w bandę. Pan Kanclerz powiedział, że siła była tak duża, że z tego twardego płotu przestawiłem słupek. Gdyby to były dechy sprzed 3-4 lat, mogłoby to się naprawdę źle skończyć. Aż nie chcę myśleć jak. Po kontuzjach jeszcze nie do końca wróciłem do pełnej sprawności. Ucierpiała rzepka, uszkodziłem miednicę. Poruszanie się na motocyklu było dla mnie strasznym problemem. Było to moje pierwsze złamanie - opowiada nam Dul.

Specjalnie dla ligi polskiej zawodnik rezygnował z występów w Szwecji. Mecze Metalkas 2. Ekstraligi często odbywały się w soboty, a ten termin mocno kolidował z czwartkowymi spotkaniami w lidze szwedzkiej. Dul nie chciał sobie pozwolić na długie podróże i przyjazd do Poznania dopiero w sobotni poranek, na kilka godzin przed meczem. Postawił dobro drużyny nad własnym interesem. Takie zagrania cechują Polaków, dla większości obcokrajowców żużel w naszym kraju jest tylko biznesem, zespół schodzi na dalszy plan.

PSŻ Poznań wziął go pod swoje skrzydła, wiceprezes wyłożył wielkie pieniądze

Już zimą z poznańskiego klubu wypływały informacje, że młody senior otrzymał na 2024 rok kontrakt z naciskiem na rozwój, czyli mniej kasy za podpis, ale więcej sprzętu od klubu. Biznesmen Artur Banach, właściciel firmy InvestHouse, wiceprezes PSŻ-u i główny sponsor klubu (do niedawna sponsor tytularny) zasponsorował Dulowi trzy nowe silniki. Dla chcącego się rozwijać żużlowca nie ma lepszej rzeczy. Sam koszt tych trzech silników to około 100 tysięcy złotych.

- Dziękuję Panu Arturowi Banachowi oraz Panu Jakubowi Kozaczykowi. Nigdzie nie miałem tak dobrze. Opowiadam o tym różnym ludziom, ale nikt mi nie wierzy. W Poznaniu niczego mi nie brakowało. Tylko jazdy, jednak to już był efekt kontuzji. Żegnamy się w bardzo dobrych relacjach. Chcę im za to wszystko podziękować. Jestem wdzięczny - podkreśla 22-latek, który rok temu odchodził z H. Skrzydlewska Orła Łódź w znacznie gorszej atmosferze.

Wstydliwa statystyka. Twarde lądowanie polskiego zawodnika

W końcu ktoś się Dulem zaopiekował. Żużlowiec w swoich pierwszych latach kariery płacił za błędy, które popełnił przy podpisywaniu kontraktów. Nie miał wokół siebie ani menedżera, ani byłego żużlowca w rodzinie. W wywiadzie mówił nam wprost. - Podpisywałem głupie umowy - nie gryzł się w język. Dopiero w Poznaniu poczuł, że komuś na nim zależy. Następny sezon ma spędzić na torach Krajowej Ligi Żużlowej. Udało nam się ustalić, że kluby nim się interesują. Patrząc obiektywnie - jeśli zachowa sprzęt z obecnego sezonu, to na trzecim szczeblu rozgrywkowym może się wybijać.

- Chcę jeździć w mocnej drużynie, której celem będzie awans do Metalkas 2. Ekstraligi. Nie będę ukrywać, że schodzę piętro niżej, aby trochę się zbudować po tych kontuzjach i przede wszystkim więcej jeździć. Ostatni rok w gronie zawodników do lat 24 planuję z powrotem spędzić na zapleczu PGE Ekstraligi. Tylko do tego będę dążyć. Już zaczynam rehabilitację, aby jak najwcześniej rozpocząć przygotowania do następnego sezonu - podsumowuje Dul.

Mateusz Dul/Adrian Skorupski/Flipper Jarosław Pabijan
Kibice PSŻ Poznań/Sandra Rejzner/Flipper Jarosław Pabijan
Na zdjęciu: Jakub Kozaczyk (w środku)/Sandra Rejzner/materiały prasowe
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem