Czeski zawodnik to jeden z najsłabszych uczestników tegorocznej rywalizacji w cyklu Grand Prix. Jan Kvech ma tylko pojedyncze dobre biegi i tak naprawdę w żadnych zawodach nie pokazał tego, co jest mu przypisywane. Czech ma też problemy z dyscypliną, które ukazały się choćby w sobotę w Vojens. Spóźnił się na wybieranie numerów startowych i sam sobie niejako utrudnił życie. Niektóre zachowania Kvecha urastają do rangi wręcz kuriozalnych. Rozbój w biały dzień. Zrobili to kibicom w takim momencieMimo słabych występów w mistrzostwach świata, Kvech nadal ma ochotę w nich rywalizować. Weźmie udział w finale eliminacji do przyszłorocznego cyklu i ma sporą szansę na sukces. Pojedzie na dobrze sobie znanym obiekcie w Pardubicach, a do Grand Prix 2025 awansuje aż czterech pierwszych w klasyfikacji. Kvech zdecydowanie będzie jednym z faworytów, czego kompletnie nie rozumieją kibice. Pytają, po co on to robi - Lubię cię Janek, ale zastanów się nad sensem tego awansu. Sam widzisz, co jest w tym sezonie. Kiepskie występy w GP i od razu kiepska też liga. Na razie nie pchaj się na siłę, masz jeszcze mnóstwo czasu na te rozgrywki - pisze jeden z kibiców Apatora Toruń. To właśnie w tym klubie ma za rok jeździć Kvech. - Po co ty to robisz? Na ten moment to nie jest dla ciebie. Poza tym, jaki sens ma takie wożenie ogonów. To dopłacanie do interesu - dodał inny. Są też tacy, którzy zauważają inne mankamenty u zawodnika. - Chyba trochę brakuje odpowiedniego podejścia. Wcześniej wiele razy mówiono o raczej mało profesjonalnym otoczeniu Janka, teraz jakieś spóźnienia w Grand Prix. No tak się nie da - zauważył kibic z Gorzowa. Kvech oczywiście ma jeszcze mnóstwo czasu na pokazanie swoich umiejętności, ale musi zmienić wokół siebie pewne rzeczy, które utrudniają mu realizację marzeń. Był rozchwytywany, dostał prawie pół miliona za sam podpis. Teraz ma poważny problem