Polski klub pod ścianą. Nagła ucieczka gwiazdora, milionowe straty
Wiemy, dlaczego Krono-Plast Włókniarz Częstochowa domaga się od Leona Madsena zwrotu 800 tysięcy złotych. Od osób związanych z klubem słyszymy, że przez nagłą ucieczkę Duńczyka tuż przed otwarciem okna transferowego klub znalazł się pod ścianą. Mocno osłabła pozycja negocjacyjna Włókniarza w rozmowach z innymi zawodnikami. A to nie wszystko. Przed Madsena sprowadzono drogiego Polaka, który w innych okolicznościach nie trafiłby pewnie do klubu.
Leon Madsen ze łzami w oczach zaklinał się, że zostanie w Krono-Plast Włókniarzu Częstochowa na kolejny sezon. W 2024 zarobił 3,5 miliona złotych (1,3 za podpis i 2,2 za zdobyte punkty), a na 2025 miał wynegocjowany jeszcze lepszy kontrakt. W sumie, w trakcie całej przygody z Włókniarzem Madsen zarobił ponad 20 milionów.
Krono-Plast Włókniarz chce, żeby Leon Madsen oddał 800 tysięcy. Oto szczegóły
Finalnie jednak Madsen wybrał Stelmet Falubaz Zielona Góra, stawiając Włókniarza pod ścianą. I właśnie o to mają do niego w Częstochowie olbrzymie pretensje. Także dlatego domagają się, żeby Madsen zwrócił 800 tysięcy złotych z kwoty na przygotowanie do poprzedniego sezonu.
Zdaniem częstochowskich działaczy, jakby tak podliczyć ile Włókniarz stracił przez Madsena w listopadowym oknie transferowym, to wyszłaby kwota nawet ponad milion złotych. Żeby nie stracić wizerunkowo na odejściu Madsena, Włókniarz musiał zrobić szybkie zakupy na giełdzie. Szybkie nie znaczy tanie.
Przez zachowanie Madsena Włókniarz wydał miliony na innych zawodników
Włókniarz, ratując twarz, nie mógł się targować z Piotrem Pawlickim i chcąc go mieć, musiał mu dać 1,1 miliona złotych za podpis i 11 tysięcy złotych za punkt. A umówmy się, że sezon 2024 nie był w wykonaniu Polaka wybitny.
Odejście Madsena przyspieszyło też rozmowy z Jasonem Doylem. Też nie było targowania. Australijczyk dostał całą kwotę przygotowaną na kontrakt Madsena w 2025. Zdaniem niektórych to było nawet 1,5 miliona złotych za podpis i 15 tysięcy za punkt. Z innego źródła słyszymy o kwotach: 1,3 za podpis i 13 tysięcy za punkt, ale to wciąż bardzo dużo.
Wiktor Lampart zawdzięcza robotę w PGE Ekstralidze Leonowi Madsenowi
Przez zapewnienia Madsena o pozostaniu w klubie podpisano umowę z Wiktorem Lampartem. Włókniarz zainteresował się tym zawodnikiem, sądząc, że będzie miał w kadrze Madsena, Doyle’a, Madsa Hansena i Kacpra Worynę. Było jasne, że w takiej konfiguracji potrzeba będzie Polaka na U24. I tylko dlatego zainteresowano się Lampartem, który dostał za podpis 800 tysięcy złotych.
Gdyby Madsen nie przeciągał rozmów, gdyby wcześniej powiedział uczciwie, że odchodzi, to Włókniarz pewnie wcale nie wziąłby Lamparta. Wtedy zatrzymałby Worynę, dołożyłby Pawlickiego, a na U24 zakontraktowałby wyłącznie Phillipa Hellstroem-Baengsa, który od Lamparta jest tańszy o połowę.
Całe to zamieszanie związane z Madsenem kosztowało Włókniarza grubo ponad milion złotych. Inna sprawa, że to nie jest powód do potrącenia mu żadnych pieniędzy z kontraktu. Akurat w tym przypadku klub musi się bardziej postarać i musi faktycznie udowodnić, że Madsen nie wydał 800 tysięcy na sprzęt. Z przecieków wynika, że to będzie trudne, by nie napisać, że wręcz niemożliwe.