Partner merytoryczny: Eleven Sports

Gwiazdę polskiej ligi czeka przykra niespodzianka. Nigdy mu tego nie wybaczą

Transfer Leona Madsena z Częstochowy do Zielonej Góry to absolutny hit transferowy. W Krono-Plast Włókniarzu nadal podtrzymują wersję, że Madsen zadeklarował po 12. kolejce pozostanie w klubie, a po ostatnim meczu przestał odbierać telefony i odpisywać na sms-y. Duńczyk się wypiera i twierdzi, że przez cały rok nie otrzymał żadnej oferty przedłużenia kontraktu, więc skorzystał z lukratywnej oferty Stelmet Falubazu. Wicemistrz świata spędził w Częstochowie 8 lat, lecz kibice nie potrafią mu wybaczyć sposobu w jaki się pożegnał.

Leon Madsen przed Grand Prix w Warszawie.
Leon Madsen przed Grand Prix w Warszawie./Rex Features/EAST NEWS/East News

Leon Madsen spędził 8 lat w Częstochowie. Nie tylko kibice, ale również w klubie mają mu za złe w jaki sposób się z nimi pożegnał. Krono-Plast Włókniarz utrzymuje narrację, że Duńczyk obiecał przedłużyć kontrakt, jeśli Michał Świącik pozbędzie się Mikkela Michelsena.

Brak kontaktu z Madsenem, nagle wieść o umowie z Falubazem

Skończyło się tak, że wściekły Madsen po ostatnim meczu w Grudziądzu w ekspresowym tempie opuścił park maszyn, rezygnując nawet z wyścigów nominowanych. Następnie nie było z nim żadnego kontaktu, aż środowisko obiegła informacja o finalizacji jego rozmów ze Stelmet Falubazem. 

To jednak wersja częstochowian. Dwukrotny wicemistrz świata twierdzi, że przez cały rok nie otrzymał ani jednej oferty przedłużenia umowy na sezon 2025 i wszystko powyżej to bzdura. W związku z brakiem kontaktu i skruchy Włókniarz chciał ukarać zawodnika i pozwał go do Trybunału PZM.

Co wspólnego ma Tomasz Kot z filmem „100 dni do matury”?/NEXT FILM/materiały prasowe

Włókniarz pozwał Madsena, stracił 200 tysięcy

Madsen dzięki pomocy Krzysztofa Cegielskiego nie musiał zwracać żadnych pieniędzy. Stracił jedynie 200 tysięcy złotych z racji odsetek i jednej z umów sponsorskich. W normalnych okolicznościach odsetek i tak pewnie by się nie domagał, bo płacenie po terminie jest codziennością w sporcie żużlowym.

Jeśli nawet wersja Duńczyka byłaby prawdziwa, to sprawę należało rozegrać profesjonalnie. Wystarczyło poinformować Włókniarz o odejściu i być może zorganizować jakąś imprezę pożegnalną z kibicami. Żużlowiec zdobył się jednak tylko na krótki post w mediach społecznościowych, który wyglądał po prostu na klasyczną formułkę napisaną przez PR-owca. Nie da się ukryć, że po 8 latach należało to zrobić z klasą.

Gwiazdę czeka gorzkie powitanie

Kibice są wściekli i szybko zapomnieli, ile Madsen dla nich zrobił. Trudno się jednak w tej sytuacji dziwić, biorąc pod uwagę powyższe argumenty. 25 maja to data, kiedy zielonogórzanie rozegrają mecz pod Jasną Górą. Leona na pewno czeka bardzo gorzkie powitanie z ich strony.

Być może będzie tak spektakularne, jak Jasona Doyle'a w Lesznie. Australijczyka przywitały ogromne gwizdy, latające dolary z jego podobizną i piosenka "Money, money, money" puszczona przez DJ-a na stadionie. Na sam koniec Doyle pokazał widzom środkowy palec, za co otrzymał karę finansową.

Leon Madsen cieszy się z wygranej Włókniarza razem z prezesem Michałem Świącikiem./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Leon Madsen w parku maszyn./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Jason Doyle pokazujący środkowego palca leszczyńskim kibicom/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

INTERIA.PL

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram
  • Polecane
  • Dziś w Interii
  • Rekomendacje