Falstart lidera Apatora. A tu ma stoczyć kluczową walkę ze Zmarzlikiem
To nie był wieczór zawodników KS Apatora Toruń. Choć zarówno Emil Sajfutdinow, jak i Robert Lambert byli w gronie faworytów do zwycięstwa w Memoriale Petera Cravena, zajęli odległe dziewiąte i dziesiąte miejsca. Obu zawodników w bezpośrednim starciu pokonywał nawet Matej Zagar, który ostatni rok spędził na bezrobociu, biorąc udział w zaledwie kilku zawodach. To zły sygnał dla Lamberta, mając na uwadze cykl Grand Prix.

Władze cyklu Grand Prix podjęły radykalną decyzję. Z kalendarza mistrzostw świata zniknął legendarny turniej w Cardiff. W zamian brytyjscy kibice otrzymają dwudniową rywalizację w Manchesterze. Ten etap może znacząco wpłynąć na walkę o tytuł mistrza świata.
Ten obiekt obnażył kłopoty Zmarzlika
Wszyscy doskonale pamiętają zeszłoroczne problemy Bartosza Zmarzlika z dopasowaniem silników Ryszarda Kowalskiego do nawierzchni w Manchesterze. Polak dwoił się i troił, lecz nic z tego nie wychodziło. Był już pod taką presją, że nawet dał się wpuścić w taśmę przez Kaia Huckenbecka.
Na przeciwnym biegunie byli natomiast Robert Lambert, Daniel Bewley i Brady Kurtz. Tych trzech zawodników łączy tuner Ashley Holloway. Jego jednostki były skrojone wręcz pod brytyjski obiekt. Szczególnie Lambert robił co tylko chciał, przywożąc komplet punktów i złoto dla swojej reprezentacji.
Lambert oblał test, wstydliwa porażka
26-latek stopniowo pnie się w górę i po cichu liczy na zrzucenie Zmarzlika z tronu. Gdyby znów z turnieju w Manchesterze wycisnął to co najlepsze, mógłby poważnie włączyć się do walki o złoto. Głównym warunkiem będzie jednak regularność w pozostałych zawodach. To cecha, której wielu brakuje, a w starciu z 5-krotnym mistrzem świata jest kluczowa.
Na razie Lambert nie zdał pierwszego sprawdzianu. W Memoriale Petera Cravena zajął 10. miejsce. Dopiero w ostatnim wyścigu był w stanie dojechać do mety na pierwszej pozycji. Wcześniej miał problemy wygrać choćby z Matejem Zagarem.
Choć jest to początek sezonu, to zawodnikowi może zapalić się czerwona lampka. Mając szczególnie na uwadze perspektywę mistrzostw świata na tym obiekcie. Dużo lepiej spisali się Kurtz i Bewley, którzy jak już wspomnieliśmy korzystają z tych samych jednostek.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje