W Poznaniu na prostej przeciwległej 40-letni żużlowiec miał bardzo poważny upadek. Uderzył na pełnej prędkości, odbił się od bandy i sprawiał wrażenie nieprzytomnego. Początkowe informacje były dość niepokojące, ale ostatecznie skończyło się "tylko" na problemach z unerwieniem ręki. Jeleniewski wróci najwcześniej na mecz z Landshut Devils, czyli pod koniec lipca. To już kolejna groźna sytuacja z jego udziałem w sezonie 2023. Poprzednia także skończyła się dla niego szczęśliwie. W trakcie spotkania domowego z ROW-em Rybnik, Jeleniewski został podcięty przez zawodnika gości, Jana Kvecha. Spowodowało to niebezpieczny upadek, podobny na przykład do tego, który dla Krzysztofa Cegielskiego zakończył się tragicznie. Jeleniewski nie był zdolny do kontynuowania meczu, ale ostatecznie niczego sobie nie zrobił. Najgorszy z ostatnich upadków tego żużlowca był jednak zdecydowanie ten z lipca ubiegłego roku. Masakra. Komentator krzyczał: O mój Boże Niemal dokładnie dwanaście miesięcy temu Polonia miała mecz u siebie z Orłem Łódź. Podczas jednego z biegów zdarzył się upadek Jeleniewskiego z Marcinem Nowakiem. Motocykl tego drugiego zahaczył o kask żużlowca Polonii, zrywając go z głowy. Jeleniewski na szczęście cały czas miał głowę u góry, czym uchronił się od tragedii. Cudem nikomu nic się nie stało, ale momentalnie przypomniał się dramat Krystiana Rempały, który w taki sposób stracił życie. Jeleniewski miał wielkie szczęście. Należy jednak zastanowić się nad tym, gdzie jest granica tego szczęścia, które bardzo lubianemu przez kibiców zawodnikowi pomogło trzy razy w niewielkim odstępie czasu. Czasem kuszenie losu potrafi skończyć się źle, a przecież Jeleniewski ma już 40 lat i coraz trudniej będzie mu wracać do siebie po kolejnych upadkach. Nikt nie mówi oczywiście, że powinien dać sobie spokój z żużlem, ale ostatnie miesiące w jego wykonaniu przyniosły kilka sytuacji, które z pewnością mogły niektórych skłonić do podobnych refleksji.