Wkrótce turniej, a tu nagle takie przykre wieści ws. Świątek. Zero litości. "Coś jej się w głowie kotłuje"
Iga Świątek zdecydowała się nie wziąć udziału w turnieju eliminacyjnym do Billie Jean King Cup w Radomiu, lecz nie oznacza to dłuższej przerwy od gry. Niebawem kibice zobaczą ją na korcie w Stuttgarcie. Tymczasem na tapecie wciąż są problemy Polki i z zawodów w Miami i z wcześniejszych zmagań. Niestety, eksperci nie mają dla wiceliderki rankingu WTA najlepszych wieści. Bezlitośnie podkreślają, co kuleje w jej grze. Karol Stopa mówi nagle coś, co może poważnie zaniepokoić.

Ostatnie tygodnie nie są łatwe dla Igi Świątek. W tym roku nie wygrała jeszcze żadnego turnieju, a w marcowych zawodach w Miami sprawiła wielką sensację, ulegając w ćwierćfinałowym starciu dużo mniej doświadczonej Alexandrze Eali 2:6, 5:7. Po wszystkim Polka próbowała wstępnie zdiagnozować przyczyny porażki. Na konferencji prasowej podkreślała, że jej forehand "trochę się załamał" i że po prostu popełniła wiele błędów. Poświęciła też kilka słów rywalce.
Nie spodziewałam się, że będzie grała tak płasko. Te returny grała dość daleko i nie było łatwo odbić te uderzenia. Poza tym była bardzo rozluźniona i dała z siebie wszystko. Czuła, że rytm jest dobry, a to jej pomogło
~ - przekazała.
Od tamtej pory przez media przetacza się dyskusja na temat formy wiceliderki rankingu WTA, a eksperci nie mają dla Igi litości. Adam Romer, w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet, podkreślał, że w starciu z Filipinką "serwis Igi był dramatycznie słaby" i zauważał, że Polka przegrała aż pięć gemów serwisowych, a jej nerwy widoczne były już od samego początku meczu. Na to, jak mocno na Świątek działa stres, uwagę zwrócił również Wojciech Fibak. "Iga walczy o wszystko. Każdy mecz chce wygrać i z takiego założenia wychodząc dla niej każdy punkt jest ważny. Kiedy jednak nie idzie, widać, że stres ją usztywnia, nie wytrzymuje presji, jaka na niej ciąży" - tłumaczył.
Teraz swoimi spostrzeżeniami na temat Polki dzielą się komentator Karol Stopa oraz legendarny tenisista, niegdysiejszy lider rankingu ATP oraz zwycięzca ośmiu Wielkich Szlemów w singlu, Jimmy Connors. Diagnozy obu ekspertów brzmią boleśnie. A to wszystko na krótko przed turniejem w Stuttgarcie.
WTA Stuttgart za pasem. A tu takie bezlitosne słowa o Idze Świątek
Iga Świątek postanowiła, że potrzebuje przerwy od zawodów i chce skupić się na poprawie formy. Z tego powodu podjęła decyzję, że nie zagra w kwietniowym turnieju eliminacyjnym do Billie Jean King Cup, który odbędzie się w Radomiu. Nic nie wskazuje na to, by miała zrezygnować z innych planów, tych obejmujących konkurs w Stuttgarcie. Rywalizacja w Porsche Tennis Grand Prix startuje 14 kwietnia i potrwa do 21 kwietnia. Dla Polki będzie to wyjątkowa okazja na odbudowanie swojej pozycji, wszak już dwukrotnie udowodniła, że w Niemczech potrafi triumfować (2022, 2023 rok).
Czy znów zdobędzie trofeum? Jej kibice mają na to nadzieję, lecz nastroje zdaje się studzić Karol Stopa. Ma obawy co do gry Igi na mączce. "Coś jej się w głowie kotłuje. Rozmawiałem już z kilkoma trenerami i wszyscy mówią, że jeżeli ten proces będzie postępował, to i na ziemi będą wywrotki. Obym nie miał racji, ale to wisi jej nad głową. Świątek gra na najwyższych obrotach, ale sukcesów już nie ma, więc stres robi się coraz większy" - wyjaśnia w Fakcie.
Trzy grosze dorzuca Jimmy Connors. Zaznacza, że Świątek "wypadła z formy" i sugeruje, że Polka mogła stracić na pewności siebie, z czego skorzystała Białorusinka. "Aryna Sabalenka przejęła władzę. Wywalczyła w ostatnim czasie wiele tytułów. Porażka z Sabalenką to jedno, ale porażki z nastolatkami to zupełnie inna historia" - opowiada w podcaście Advantage Connors. "Co wtedy robisz? Musisz ciężej pracować. Kiedy spadałem z pierwszego miejsca w rankingu za Borga, Beckera lub Lendla, po prostu zakładałem buty i ruszałem, próbując zrobić wszystko, co możliwe, aby wrócić na szczyt" - dorzuca.
Przykrą diagnozą dzieli się również komentator Eurosportu, Lech Sidor. Przy okazji wrzuca kamyczek do ogródka Wima Fissette'a i sygnalizuje, że Belg nie wywiązuje się z tego, czego się od niego oczekuje. "Do tej pory narzekało się głównie na monotonność Igi, że w jej grze brakuje skrótów czy innych elementów rozrywkowych. Te miał wprowadzić Wim Fissette, ale nic z tego jeszcze nie widzieliśmy. A na dodatek brakuje już tych podstaw, do których w razie problemów zawsze mogła wrócić i nimi wygrywać mecze. Dzisiaj tego nie ma, w zamian widzimy tenisistkę całkowicie pogubioną. Oglądamy fatalne mecze, na dodatek nie poznajemy zachowania Igi" - przykro podsumowuje.