Sezon 2024/2025 był dla polskich skoków sporym rozczarowaniem. Zabrakło medalu na mistrzostwach świata, zabrakło podium w Pucharze Narodów, czy też choćby jednego zawodnika w czołowej "10" klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Bez wątpienia wyjątkiem w ogólnej ocenie Polaków jest Paweł Wąsek, który zanotował ogromny progres, zwieńczony trzecim miejscem podczas konkursu w Lahti oraz 14. lokatą w "generalce" na koniec sezonu, a także 10. i 11. pozycjami na mistrzostwach świata w Trondheim. Same dobre wyniki Pawła Wąska nie uratowały jednak Thomasa Thurnbichlera. Adam Małysz zdecydował, że z "tej mąki chleba już nie będzie" i postanowił dokonać zmiany na stanowisku trenera polskiej kadry na rok przed igrzyskami, a misję wyprowadzenia naszego zespołu na prostą otrzymał Maciej Maciusiak. Maciej Maciusiak jednoznacznie o karach dla Kubackiego i Zniszczoła. "To nie pójdzie w dobrym kierunku" Po ostatnim konkursie minionego sezonu w Planicy dobiegła końca praca Thomasa Thurnbichlera w roli trenera polskiej kadry. To dało możliwość powiedzenia skoczkom rzeczy, z których nie byli zadowoleni i o których wcześniej nie wypadało mówić. Mówiąc kolokwialnie, niektórym trochę się "ulało", a konkretnie Dawidowi Kubackiemu i Aleksandrowi Zniszczołowi. - Chaos i brak konsekwencji był przyczyną tego, co się działo. (...) Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale to jak robił Kamilowi pod górkę, to po prostu zbrodnia - grzmiał w rozmowie z Interią Dawid Kubacki. - Nawet jakby Thomas został. Okej, zrobiłby ten team, ale w tej drużynie byłoby o jakieś trzydzieści procent mniej zaangażowania. (...) Jestem bardzo zadowolony z tej decyzji - mówił z kolei o rozstaniu z Thunrbichlerem Aleksander Zniszczoł przed kamerą Eurosportu. Bardzo zbulwersowany tą sytuacją był Adam Małysz, który w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego Onet" nie wykluczył, że wspominana dwójkę mogą spotkać konsekwencje takich wypowiedzi. W wywiadzie dla Interii Rafał Kot, członek zarządu Polskiego Związku Narciarskiego przyznał, że sprawa ta zostanie przedyskutowana w Polskim Związku Narciarskim i zawodników faktycznie mogą czekać ewentualne kary. Zwolennikiem tego pomysłu nie jest jednak Maciej Maciusiak. - Może wypowiedzi zawodników nie do końca były potrzebne, ale moim zdaniem nie należy ich za to karać. Wyjaśnienie sprawy i męska rozmowa powinny wystarczyć. Nowy sezon dopiero się zaczyna, jeśli zaczniemy go od kar, nie pójdzie to w dobrym kierunku - powiedział nowy trener polskich skoczków. Maciusiak ujawnił pierwsze decyzje. Tych nazwisk na pewno nie będzie już w nowym sztabie Nowy trener, zanim rozpocznie misję wyciągnięcia polskiej kadry z kryzysu, musi najpierw skompletować sztab. Jak to bywa przy okazji zmiany głównego trenera w sztabie dochodzi do sporych przetasowań. I już na starcie Maciej Maciusiak zapowiedział, że jego zespół współpracowników będzie złożony z Polaków, za jednym wyjątkiem. - Jedynym zagranicznym członkiem w sztabie kadry A będzie Czech Michal Doleżal, ale on u nas pracuje już tak długo, że w zasadzie możemy go traktować jak Polaka - wyjaśnił szkoleniowiec, gdy dopytywano go, czy jego słowa oznaczają odejście Mathiasa Hafele i Arvida Endlera. Pierwszy z nich odpowiadał za sprzęt polskiej kadry, drugi z kolei został zatrudniony przed tym sezonem w roli specjalisty ds. szkolenia fazy lotu, a najbardziej widoczne efekty jego pracy można było zauważyć u Pawła Wąska. Jak widać Maciusiak jest jednak zdania, że nasi skoczkowie potrzebują jednak popracować w polskim gronie i najwidoczniej wierzy, że w kraju mamy nie gorszych fachowców niż Austriacy. Przygotowania naszej kadry do nowego sezonu ruszą już 14 kwietnia, ale 10 i 11 odbędą się już pierwsze spotkania sztabu i zawodników, którzy omówią plan na sezon olimpijski.