Złoto Havelocka we Wrocławiu w 1992 roku było dużą niespodzianką. Co prawda ten zawodnik utrzymywał się w szeroko rozumianej światowej czołówce, ale nikt w życiu by nie postawił na niego złotówki. W tamtym czasie finały były jeszcze jednodniowe, więc sprzyjały oczywiście sensacjom. Havelock miał swój dzień, dopisało mu trochę szczęścia, więc po prostu wygrał i nikt mu już tego nie zabierze. Co było do przewidzenia, nigdy więcej ten żużlowiec nie stanął na najwyższym stopniu podium w indywidualnych mistrzostwach świata. Wciąż był jednym z lepszych zawodników Wielkiej Brytanii, ale nie zbliżył się do osiągnięcia z 1992 roku. Do dziś jest to top jeśli chodzi o tych najmniej oczekiwanych mistrzów świata. Wielu uważa, że Havelock to nawet ten zdecydowanie najbardziej sensacyjny. Mistrz świata chce być menedżerem w Polsce! Oficjalne media PGE Ekstraligi zapytały Gary'ego Havelocka, czy chciałby pracować jako menedżer polskiego klubu. Odpowiedź mocno zaskoczyła. - Jeśli jakiś polski klub szuka menedżera, to zgłaszam swoją kandydaturę. Chciałbym u was pracować. Obecnie nic mnie nie trzyma w Anglii. Moje dzieci są dorosłe, a z żoną się rozwiodłem. Jestem gotowy do pracy - powiedział wyraźnie zainteresowany były żużlowiec. Czy jakiś klub zdecyduje się na zatrudnienie Havelocka? To mimo wszystko mało realne. W PGE Ekstralidze prezesi wolą jednak sprawdzone osoby, które mają rozeznanie w realiach tej ligi. W niższych klasach rozgrywkowych zaś Havelock mógłby dostać pieniądze, które by go nie zadowalały. Pytanie jeszcze, jak chciałby do tego podchodzić. Może chodzi mu bardziej o zebranie doświadczenia. Wówczas pieniądze nie byłyby takie ważne.