Stanisław Bieńkowski to najbogatszy człowiek w polskim żużlu. Według magazynu "Forbes" znajduje się na 62. miejscu wśród najbogatszych Polaków, posiadając majątek o wartości 1,58 mld złotych. Gdyby tylko chciał to mógłby kupić nie tylko Zmarzlika, ale także i całą ligę - Ale co nam da Zmarzlik? Nienawiść gorzowian? Nikomu takie spory nie są potrzebne. I takie podgrzewanie atmosfery - wyjaśnia miliarder w rozmowie z oficjalnym portalem miasta Zielona Góra, zielona-gora.pl Plan podstawowy to złoto W tym sezonie celem zespołu zielonogórskiego jest pierwsza czwórka. Awans do fazy play-off to główne zadanie. Jak wiadomo, w play-offach zdarzyć może się wszystko. - Chciałbym, żeby w tym roku zdobyli medal, choć wiem, że będzie to bardzo trudne. Mamy Lublin, Toruń, Wrocław - wyjaśnia. Wydaje się, że najłatwiejszym rywalem z tego grona jest KS Toruń, choć i o to będzie ciężko. Nikt tego nie ukrywa, że w Zielonej Górze pragną złotego medalu. Ostatnie złoto zdobyli w 2013 roku. Teraz mija 12 lat od ostatniego mistrzowskiego tytułu. Kibice zastanawiają się, kiedy będzie następny. - Może w następnym sezonie. Taki jest plan podstawowy. Drugi, awaryjny, że za dwa lata. Tego sezonu już nie liczymy - stawia sprawę jasno. Transfery w Zielonej Górze Nie da się ukryć, że Falubaz był królem poprzedniego okna transferowego. Hit z udziałem Leona Madsena i wypożyczenie Damiana Ratajczaka to na papierze mistrzowskie posunięcia. Miliarder ma jednak zawodników, których widziałby w zespole, ale nie zdradził nazwisk. - Oczywiście. Jest takich dwóch. Oczywiście, że nie. Mowy nie ma - (odpowiedź na pytanie, czy ujawni, kogo ma na myśli - dop. red.). Kluczowa jednak jest następna odpowiedź na pytanie dotyczące tego, czy będą oni jeździć w Falubazie. - Będą. Może w kolejnym sezonie - odpowiada wprost Bieńkowski. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że w klubie może dojść do ogromnych roszad. Tak naprawdę jedynym pewnym zawodnikiem jest Leon Madsen. To wokół niego będzie zbudowany skład na sezon 2026. Kto trafi do Zielonej Góry? To będzie sezon, w którym odbędzie się sprawdzian generalny dla Rasmusa Jensena oraz Przemysława Pawlickiego. Jeśli zawiodą, to mogą pożegnać się z Falubazem po tym sezonie. O wiele bardziej bezpieczną pozycję ma Jarosław Hampel. Polak był liderem klubu w poprzednim sezonie, a każdy zna jego wartość dodaną. Nawet, gdy miał gorsze momenty, to w najważniejszej fazie sezonu, czyli play-off potrafił wspiąć się na wyżyny i być kluczową postacią drużyny. Z nieoficjalnych źródeł słychać, że w orbicie zainteresowań klubu znajduje się kilka nazwisk. Mają to być: Dominik Kubera, Anders Thomsen czy Maciej Janowski. Klub może także zgarnąć kogoś z duetu Fredrik Lindgren lub Jack Holder, gdyby Motor ściągnął Martina Vaculika. Wydaje się, że prawdziwa batalia transferowa zacznie się już w maju. Jakby nie było transfer dwójki z tych zawodników, spowodowałby, że Falubaz z automatu stałby się kandydatem do złota. Co z Curzytkiem? Klub może mieć spory ból głowy z obsadą U24. Obecnie, tę rolę obsadza Michał Curzytek. Polak jednak uważany jest za jednego z najgorszych w lidze na tej pozycji. Pokazują to też liczby. W poprzednim roku pojechał 15 biegów, a jego średnia wyniosła 0,867 pkt na bieg. Wszystko wskazuje, że budowa wielkiego Falubazu to proces. Podobnie wyglądało to w przypadku Orlen Oil Motoru Lublin. Tutaj nad projektem czuwa prezes Adam Goliński wraz z dyrektorem sportowym Piotrem Protasiewiczem. Goliński znany jest z tego, że świetnie zarządza klubem. W przeszłości to on ściągnął Martina Vaculika i Nickiego Pedersena. To pokazuje, że zna się na tym co robi, jak mało kto.