Texom Stal Rzeszów rozbiła na inaugurację Enea Polonię Piła (60:30), ale kasa jest pusta mimo tłumów na trybunach. Stal musi zapłacić, a na biletach nie zarobiła Z jednej strony klub musi zapłacić zawodnikom ponad 100 tysięcy za zdobyte punkty. Z drugiej nie ma praktycznie żadnych przychodów z dnia meczu, bo padł system bramkowo-biletowy. Straty szacowane są na ćwierć miliona złotych. - Już w piątek był problem ze sprzedażą karnetów, ale wtedy system naprawiono - mówi nam prezes Stali Michał Drymajło. - W sobotę wszystko działało, ale w niedzielę od rana znowu pojawiły się kłopoty. System zaskoczył około 10.15, ale działał tylko godzinę. Żużlowy klub kupi sobie własny serwer? Stadion jest miejski, system należy do miasta i kiedy osoba z ratusza restartowała system, to na chwilę wszystko wracało normalności. Klub rozważa teraz zakup własnego serwera, żeby uniknąć takich sytuacji w przyszłości. Wygląda bowiem na to, że serwer może mieć za małą przepustowość. Na meczach piłki, gdzie przychodzi od 1 do 1,5 tysiąca ludzi, wszystko działa bez zarzutu. Na żużlowy mecz przyszło jednak co najmniej 4 tysiące. I tylko część kupiła bilety. Stal już podjęła decyzję, że ci, którzy kupili bilety, wejdą na następny mecz za darmo. Chodzi o to, żeby ci ludzie nie czuli się pokrzywdzeni. Stal zbudowała na ten sezon mocny zespół i chce atakować pierwszą ligę. Nic dziwnego, że na pierwszym mecz przyszły tłumy. Klub liczy, że na następnym spotkaniu będzie podobnie, że z ostatnich kłopotów wyjdzie mocniejszy.