"W niedzielę przybyliśmy na stadion, byliśmy gotowi do jazdy i chcieliśmy odjechać te zawody. Dość powiedzieć, że przygotowania do spotkania w Zielonej Górze trwały cały tydzień. Decyzja Rady Nadzorczej klubu była jednak taka, a nie inna. Nie jesteśmy osobami władnymi, żeby się temu przeciwstawiać" - napisał na swojej stronie internetowej 28-letni zawodnik. Słowa Miedzińskiego potwierdzają zatem, że gdyby nie decyzja włodarzy klubu, zawodnicy byli gotowi podnieść rękawicę i nawet bez Tomasza Golloba rozstrzygnąć rywalizację o złoty medal drużynowych mistrzostw Polski bezpośrednio na torze.Decyzję w sprawie tego, co stało się w Zielonej Górze, podejmie Ekstraliga. Miedziński podkreślił, że zamierza teraz skupić się tylko i wyłącznie na aspektach czysto sportowych."Mam jeszcze kilka okazji do ścigania i chciałbym pokazać się kibicom z możliwie najlepszej strony" - zaznaczył.W środę żużlowiec Unibaksu otrzymał oficjalne potwierdzenie przyznania "dzikiej karty" na ostatni turniej o indywidualne mistrzostwo świata, który odbędzie się na toruńskiej Motoarenie, 5 października.