Olgierd Kwiatkowski, sport.interia.pl: Zaskoczył pana Hubert Hurkacz zwycięstwem w Szanghaju? Radosław Szymanik, były kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Davisa: Na pewno. Zwycięstwo w turnieju ATP 1000 jest ogromnym sukcesem. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony i niezwykle dumny z Huberta. Należą mu się za to olbrzymie gratulacje - za determinację, wolę walki, styl i poziom, który potrafił utrzymać przez tydzień występów w Chinach. Wrócil z zaświatów i pokonał Rosjanina. Hubert Hurkacz wygrywa w Szanghaju Finał był bardzo trudny z tie-breakiem w trzecim secie, grał z wyżej rozstawionym Andriejem Rublowem. Hukacz podołał jednak temu wyzwaniu. Co zdecydowało o zwycięstwie? - W tym meczu działo się bardzo dużo, było mnóstwo tenisowej jakości po obu stronach siatki. Mecz był "bliski", "ciasny", niezwykle emocjonujący. O wyniku zdecydowały pojedyncze zagrania. Jeżeli miałbym w czymś upatrywać głównej przyczyny wygranej, to była nim moim zdaniem niezachwiana wiara Huberta w zwycięstwo. Nieważne co się dzieje, a Hubert potrafi zmienić losy meczu i nie załamuje się. Zawsze taki był i taki jest do tej pory. Czy jest 5:0 dla niego, czy 0:5 on wie, że może wygrać. Nawet te dwa meczbole które miał w końcówce i których nie wykorzystał, nie załamały go. W kluczowych momentach zademonstrował wielką odporność psychiczną. Cały czas wierzył. Na pochwałę zasługuje oczywiście jego skuteczność serwisowa i taktyczne wybory. Nie jest tak, że serwis był decydujący. Trzeba pamiętać o tym, że należy odpowiednio dobrać serwis, właściwie rozegrać punkt, zrealizować plan, który się wymyśliło. Na tym polega skuteczna strategia. Hurkacz zagra w Mastersie? Pozostało niewiele czasu, aby się zakwalifikować do Turynu, ale sukces w Szanghaju dał nadzieje na ATP Finals. - Ani Hubert ani jego sztab nie myślał o tym aby dostać się do turnieju finałowego z udziałem ośmiu najlepszych zawodników na świecie. On chciał grać swój najlepszy tenis, wrócić do najwyższej formy. Dziś wszyscy mówią, ze jest taka możliwość, aby być w ATP Finals, ale to jest tylko matematyczna możliwość. Trzeba zejść na ziemię. Huberta czeka trudny moment pod względem fizycznym i mentalnym. Jest teraz w Tokio i po tak wielkich obciążeniach gra kolejny turniej. Już w pierwszej rundzie ma niewygodnego i trudnego rywala (Chińczyka Zhizhena Zhanga - przyp. ok). Potem wraca do Europy, będzie zmiana klimatu, warunków gry. A w obu turniejach, aby dostać się do Mastersa, musi mieć wybitny wynik. Stać go na to, ale czy może to zrobić grając w tydzień w tydzień? Trzeba też myśleć o zdrowiu, o przyszłym sezonie. Ale doceńmy to, co się teraz wydarzyło. Widzimy Huberta w wersji 2.0. Gra zupełnie inaczej niż w pierwszej części sezonu. Myślę, że nawet dla przeciętnego kibica jest to widoczne, że poprawił swój forhend, ale wykorzystuje też inne atuty - świetnie się porusza i serwuje. Emocjonalny wpis Huberta Hurkacza i błyskawiczna reakcja Igi Świątek To czego możemy oczekiwać od Huberta Hurkacza w najbliższych tygodniach? - Boję się, że a o sobie znać zmęczenie. Sztab trenerski musi zobaczyć jak będzie się czuł. Może się zdarzyć, że nie zagra któregoś z najbliższych turniejów. Jeśli w Tokio znów mu pójdzie dobrze, to może zrezygnuje z Bazylei, by odpocząć, zaaklimatyzować się przed występem w ostatnim w tym roku ATP 1000 - w Paryżu. Musielibyśmy być bezpośrednio przy Hubercie, widzieć jak się czuje, bo ja wiem, że jest młody i chętny, by grać wszystko, ale ciało może powiedzieć pas i na to też trzeba zwrócić uwagę. Hubert był w 2021 roku w półfinale Wimbledonu. Jego wyniki w Wielkich Szlemach wciąż budzą niedosyt. Sądzi pan, że zwycięstwo w Szanghaju w perspektywie długofalowej pomoże mu osiągać lepsze rezultaty w Szlemach? - W tym roku Hubert nie miał złych wyników w Wielkich Szlemach. Coś nie tak poszło w US Open, ale prawdopodobnie z powodu choroby. Będzie jeszcze grał dobrze w tych turniejach, osiągnie powtarzalność dobrych wyników. Przypomnę tegoroczny Wimbledon. Przegrał z Novakiem Djokoviciem, postawił się Serbowi jak mało kto, zawiesił mu poprzeczkę najwyżej jak tylko można i zmusił go do znakomitej gry. W pierwszym meczu w Szanghaju widzieliśmy zupełnie innego Huberta Hurkacza. Z Chińczykiem Zhangiem po nieudanych zagraniach nastąpił wyrzut emocji, rzucał rakietą, złościł się. Jak to zinterpretować? Taki obraz nie pasuje do jego wizerunku. - Hubert bardzo dużo przeżywa w sobie to, co dzieje się na korcie. Rzadko to uzewnętrznia. Takich zachowań na ogół nie prezentuje. On jest bardzo grzeczny, kulturalny, bardzo dobrze wychowany. Wtedy zdenerwował siebie, rozmawiał z sędzią o spornej decyzji, poleciła rakieta. Na korcie tak jak w życiu nie zawsze da się opanować emocje, przestać myśleć o rzeczach, które nam przeszkadzają. W finale widzieliśmy przecież przeciwnika, który kipiał ze złości. Zawsze grzeczny, miły, kłaniający się, klaszczący rywalom Hubert też ma prawo na takie reakcje. W pojedynku Chińczykiem pokazał swoją ludzką stronę. Tyle, że to nie była wściekłość, a złość i ostatecznie bardzo dobrze na niego podziałała. Rozmawiał Olgierd Kwiatkowski