Wymarzony debiut w reprezentacji Polski, teraz poprawka. 111 minut z mistrzynią WTA 250
Dwa tygodnie temu, tuż po chorobie, Linda Klimovicova w kapitalnym stylu zadebiutowała w reprezentacji Polski. Miłe słowa młodszej koleżance z kadry przekazała także Iga Świątek. A dla 21-letniej Lindy to nie były ostatnie występy w sezonie. Dziś wyszła na kort w Trelaze koło Angers - w turnieju WTA 125. A jej rywalką był niedawna triumfatorka turnieju WTA 250 z Sao Paulo Tiantsoa Rakotomanga Rajaonah. Mimo wsparcia miejscowych kibiców reprezentantka Francji przekonała się, w jak znakomitej dyspozycji jest Klimovicova.

Jeszcze kilka tygodni temu Lindę Klimovicovą kojarzono głównie z tego powodu, że zeszłej jesieni dość niespodziewanie zamieniła Czechy na Polską. Od kilku lat trenowała w Bielsku-Białej, tu ma większą szansę rozwoju.
A gdy zagrała u boku Igi Świątek w decydującym spotkaniu z Rumunią w Billie Jean King Cup, momentalnie zwiększyła swoją osobą zainteresowanie. Wygrała spotkanie z Rumunką Eleną Ruxandrą Berteą, wcześniej dołożyła triumf w deblu w starciu z Nową Zelandią.
- Jestem zauroczony tą dziewczyną, jak się odnalazła na korcie, jaki charakter pokazała. Ona weszła z futryną, z drzwiami. Tak mówię też o stylu Igi - skomentował wtedy Dawid Celt, kapitan naszej kadry. A Iga Świątek dodała, że jest pod wrażeniem prędkości, jakie potrafi generować Linda Klimovicova.
To bowiem atut tenisistki urodzonej w Ołomuńcu, podobnie jak i serwis. Tyle że gdy nie trafia, gdy ręka drży, obraca to się przeciwko niej.
Takie "dwie twarze" Lindy można było zobaczyć w poniedziałkowym starciu w Trelaze koło Angers. W pierwszej rundzie turnieju WTA 125.
WTA 125 w Kraju Loary. Linda Klimovicova kontra rewelacja sezonu. Świetny set młodej Polki
Rywalką polskiej zawodniczki była 19-letnia Tiantsoa Rakotomanga Rajaonah - jedno z objawień tego sezonu. Sensacyjnie wygrała turniej WTA 250 we wrześniu w Sao Paulo, ale później z dobrej strony pokazała się też w podobnej imprezie w Kantonie. Tam wygrała m.in. z Poliną Kudiermietową.

Gdyby zdołała wygrać całe zawody w Kraju Loary, awansowałaby zapewne w okolice 103-110 pozycji. Najbliższe notowanie listy WTA będzie już tym, które ma obowiązywać do głównej drabinki Australian Open. Realnie patrząc Rakotomanga nie ma większych szans na miejsce w głównych zawodach, ale na rozstawienie w TOP 16 kwalifikacji - już tak. A to by znacznie ułatwiło jej ścieżkę do zawodów wielkoszlemowych.
Klimovicova zaś jest nieco niżej notowana (WTA 145), ale na ścieżce do poprawienia życiowego rankingu. Albo tu, albo za tydzień w Limoges. Może też uzyskać rozstawienie w kwalifikacjach Melbourne, a przecież "poluje" na taki debiut.
Dziś Polka zagrała kapitalnego seta - tego pierwszego. Przegrała gema otwarcia, a później wygrała sześć kolejnych. Świetnie funkcjonowało podanie, znakomicie też bekhend. Od przełamania na 2:1 wszystko szło już jak po maśle. Faworytka z Francji, choć urodzona na Madagaskarze, wygrała w czterech gemach zaledwie cztery punkty.
Drugi set był jednak trochę inny - głównie za sprawą Klimovicovej. A dokładniej - jej serwisu. Linda miała duży problem z pierwszym podaniem, skuteczność spadła drastycznie względem pierwszej partii. Bolało jednak to, że nie trafiała w karo też i drugim, podwójne błędy przytrafiały się w kluczowych momentach. To po takiej wpadce Rakotomanga przełamała Polkę na 2:1, choć to za moment spotkało się z ripostą. Drugie przełamanie, na 4:3, było już jednak w dalszej części seta. I mogło mieć poważniejsze skutki. A po tych czterech gemach serwisowych 21-latka miała aż siedem podwójnych błędów.
Na dodatek zawodniczka urodzona na Madagaskarze nieco bardziej ryzykowała returnem, ale też i wzmocniła swój serwis. Pchali ją do przodu też kibice, charakterystyczną melodią dla obiektów Rolanda Garrosa, kończoną okrzykiem "Allez!".
Rakotomanga odskoczyła na 5:3 - i to wystarczyło. Zdenerwowana Klimovicova popełniała za dużo błędów. Przegrała partię 4:6, udała się na przerwę toaletową.
Został więc trzeci set - tenisistka z Bielska-Białej uzyskała przewagę, prowadziła 3:1. I teraz wystarczyło, by do końca wygrywała już tylko swoje gemy serwisowe.
Tyle że przyszedł znów kłopot - Rakotomanga miała cztery break pointy, Linda dzielnie się broniła. Przy piątym skapitulowała. Zawodniczka z Francji nie poszła jednak za ciosem.
Choć nerwów nie brakowało, Klimovicova wygrała 6:1, 4:6, 6:3.
O ćwierćfinał powalczy z Kamillą Rachimovą, która właśnie zmieniła paszport rosyjski na uzbecki.














