Thriller w Gruzji, było krok od sensacji. Kontuzja decydowała w meczu Kaśnikowskiego
W ostatni dzień stycznia reprezentacja Polski podeszła do zmagań w Pucharze Davisa przeciwko drużynie Gruzji, a stawką całej tej rywalizacji stała się możliwość przedarcia do Grupy Światowej I wspomnianych rozgrywek i opcja występu w kwalifikacjach do turnieju finałowego PD. Na korcie spośród "Biało-Czerwonych" jako pierwszy zameldował się Kamil Majchrzak, a niedługo potem do akcji ruszył też Maks Kaśnikowski, który wygrał z Sabą Purtseladze 6:3, 5:7, 6:4. Starcie było niezwykle zacięte, a Gruzin okupił je kontuzją. Podsumowując, podopieczni Mariusza Fyrstenberga przybliżyli się mocno do ostatecznego triumfu nad oponentami.

Rywalizacja w ramach Pucharu Davisa rozkręca się na dobre - 31 stycznia przyniósł przede wszystkim olbrzymie emocje związane z występem w tych zmaganiach reprezentacji Polski, dowodzonej przez kapitana Mariusza Fyrstenberga.
"Biało-Czerwoni" podeszli do współzawodnictwa z Gruzją - jako pierwszy na korcie zameldował się w tym przypadku Kamil Majchrzak, który po momentami zaciętym boju ograł ostatecznie Aleksandre Bakshiego. Następny w tej swoistej kolejce był Maks Kaśnikowski.
Puchar Davisa. Purtseladze - Kaśnikowski: Przebieg i wynik meczu
21-latek wszedł na kort w Pałacu Sportowym w Tbilisi we wczesne piątkowe popołudnie i stanął w szranki z Sabą Purtseladze. Pierwszy set rozpoczął się wręcz doskonale dla Kaśnikowskiego, który prędko zapisał na swoim koncie gema, kończąc minipotyczkę widowiskowym dropshotem.
Potem jednak zrobiło się już trudniej - Gruzin skutecznie gonił Polaka z wynikiem i w ten sposób po wymianie "cios za cios" doszło do remisu 3:3. Dopiero wówczas Maks Kaśnikowski zdołał odskoczyć z rezultatem i ostatecznie wygrał pierwszą część widowiska 6:3.
Purtseladze oczywiście wiedział, że jego sytuacja jest już trudna i w drugim secie zaczął grę "z wysokiego C" - zatriumfował, nie bez kłopotów, w pierwszym gemie, ale potem inicjatywa znów przeszła w ręce reprezentanta "Biało-Czerwonych". Ten doszedł do prowadzenia 3:1 i znów nastąpił zwrot akcji - przedstawiciel Gruzji zaczął walczyć niczym lew.
W pewnej chwili miał w gemach przewagę 5:4 i był już wówczas o krok od wygrania drugiej odsłony - Kaśnikowski wybronił jednak w wielkim stylu trzy piłki setowe. Ten zryw jednak nie zdał się na nic - Saba Purtseladze zwyciężył ostatecznie tu 7:5.
Decydować miał więc set trzeci, w którym to sportowiec z Tbilisi prędko zbudował sobie pewną przewagę 3:0, po czym musiał poprosić o przerwę medyczną związaną z bólem pleców. Później jego "ofensywa" wyhamowała - Polak zapisał przy swym nazwisku jedną minipotyczkę, a niedługo potem Purtseladze zgłosił... problemy z nadgarstkiem.
To był moment, w którym warszawiak mógł spróbować przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść - i faktycznie doprowadził do remisu 3:3, ale w gemie siódmym, po morderczym boju, prowadzenie wróciło do rywala.
Ostatecznie, po zażartym pojedynku, Maks Kaśnikowski wygrał 6:4 i w całym meczu 2:1.
Puchar Davisa. Kolejne potyczki między Gruzinami i Polakami już w sobotę
Dokończenie gruzińsko-polskiej rywalizacji nastąpi w sobotę 1 lutego - na ten dzień zaplanowano jeszcze mecze Purtseladze - Majchrzak, Bakshi - Kaśnikowski oraz starcie deblowe Metreveli/ Tkemaladze - Drzewiecki/ Zieliński. Zatriumfuje ta kadra, która wygra trzy z pięciu potyczek, więc niekoniecznie trzeba będzie rozgrywać komplet spotkań.