Cały tenisowy świat zachodzi teraz w głowę, co się stanie w... głowie Jeleny Ostapenko po jej wielkim sukcesie w Stuttgarcie. Tytuł WTA 500 sam w sobie nie jest może czymś niezwykłym, ale akurat zmagania w Porsche Tennis Grand Prix trochę wymykają się spod reguł zawodów tej rangi. Aby wygrać rywalizację, Łotyszka musiała pokonać dwie najlepsze obecnie zawodniczki na świecie (Aryna Sabalenka i Iga Świątek), kapitalnie radzącą sobie Jekateriną Aleksandrową, ale też Emmę Navarro, która balansuje na granicy pierwszej i drugiej dziesiątki. Tyle że nawet gdy ostatnio Ostapenko była w stanie zanotować tak błyskotliwy występ, przykładem choćby WTA 1000 w Dosze, to za chwilę znów seryjnie przegrywała spotkania z zawodniczkami nie z drugiego, ale nawet z trzeciego szeregu. Pytanie, co się stanie teraz w Madrycie. Ostapenko znów jest na kursie kolizyjnym ze Świątek, mogą trafić na siebie w czwartej rundzie. Aby tak się stało, zawodniczka z Łotwy powinna wcześniej pokonać dwie przeciwniczki, co - nie licząc Dohy i Stuttgartu, ostatnio zdarzyło się... podczas zeszłorocznego Wimbledonu. WTA 1000 w Madrycie. Jelena Ostapenko poznała swoją pierwszą rywalkę. Walczyły dwie... weteranki Pierwszą rywalkę mistrzyni ze Stuttgartu miało wyłonić starcie 35-letniej Anastasiji Sevastovej z niespełna 34-letnią Anastazją Pawluczenkową. Gdyby patrzeć tylko na ostatnie wyniki, zdecydowaną faworytką była Rosjanka. Pawluczenkowa to bowiem rewelacja Australian Open, dotarła w Melbourne do ćwierćfinału, w nim stoczyła trzysetowy bój z Aryną Sabalenką. Jest jednak i druga strona tego sukcesu, już bardziej przykra. Z Australii Pawluczenkowa wróciła chora, z infekcją wirusową. Próbowała jeszcze rywalizować w dwóch turniejach na Bliskim Wschodzie, skreczowała w Abu Zabi w pojedynku z Magdą Linette, wróciła dopiero w Miami. I na Florydzie znów odbiła się od... poznanianki. To jednak nic przy kłopotach Sevastovej. Łotyszka to była 11. rakieta świata, ale obecnie jej nazwiska próżno... szukać w rankingu WTA. Rok temu dotarła do ćwierćfinału turnieju w Austin, doznała tam poważnej kontuzji kolana. Przeszła w Austraii operację, wróciła do gry dopiero w zeszłym tygodniu w turnieju ITF na Słowenii, wygrała jedno spotkanie, później poddała starcie z Arantxą Rus po wygranym secie na 1:1. Jej dyspozycja była więc ogromną niewiadomą. A jak radziła sobie z nimi w przeszłości Ostapenko? Z Pawluczenkową ma bilans niemal jak z Igą Świątek: 6 wygranych i 1 porażka, z Sevastovą... jeszcze nie triumfowała. Przegrała obie dotychczasowe potyczki, ostatniego seta zaś 0:6. W Stuttgarcie, sześć lat temu. Obie wielokrotnie razem grały w reprezentacji Łotwy. W bezpośrednich potyczkach rodaczek do gry mogą wejść więc dodatkowe emocje. Anastasija Sevastova kontra Anastazja Pawluczenkowa w 1. rundzie Mutua Madrid Open. Łzy Łotyszki już po meczu Scenariusz ułożył się zaś dla Ostapenko niekorzystnie. Sevastova od początku nie zamierzała ustępować bardziej ogranej w tym roku rywalce, szybko odskoczyła na 2:0. Pawluczenkowa jednak wyrównała, o triumfie Łotyszki rozstrzygnął dziesiąty gem, zdołała ponownie przełamać rywalkę. A w drugim secie Pawluczenkowa była już w znacznie większych opałach. W trzecim gemie poległa przy trzecim break poincie, za chwilę jednak odegrała się na Łotyszce tym samym. A później dokonała sztuki niezwykłej - Sevastova miała w jednym gemie aż osiem szans na ponownie przełamanie - i żadnej z nich nie wykorzystała. Nie był to jednak moment zwrotny. Obie konsekwentnie wygrywały swoje gemy serwisowe, aż przy stanie 6:5 dla Łotyszki, Rosjanka znalazła się pod presją. Serwowała po tie-breaka, a tymczasem zrobiło się 15-40. Obroniła jeszcze pierwszą piłkę meczową, przy drugiej została przelobowana. Triumfatorka tego meczu nie kryła się ze łzami, płakała nawet podczas przemowy na środku kortu. Dla niej to pierwsza wygrana w turnieju tej rangi od października 2021 roku, gdy w jesiennym Indian Wells pokonała Polonę Hercog. Teraz zagra z Ostapenko, a wie jak z młodszą rodaczką wygrywać.