Alexandra Eala była pierwszą zawodniczką spośród tych, które musiały wystąpić w pierwszej rundzie WTA 1000 w Madrycie, która wywalczyła awans. Filipinka dostała dziką kartę do tego turnieju, do czego zresztą już pewnie się przyzwyczaiła. Wiele wskazuje jednak na to, że stało się tak po raz ostatni - w przyszłości takich przywilejów nie będzie już potrzebowała. Niespełna 20-letnia zawodniczka z Azji, od dawna trenująca w Akademii Rafaela Nadala, wkrótce powinna przebić się do TOP 50 rankingu WTA. A wtedy dodatkowe przepustki do dwutygodniowych turniejów będą dla innych tenisistek. Jednocześnie nie jest to debiut Eali na obiektach Caja Magica. Pierwszą dziką kartę dostała już trzy lata temu, wtedy do kwalifikacji. I to przywitanie z zawodowym tenisem było brutalną lekcją, w starciu z Węgierką Anną Bondar nie ugrała przez 61 minut choćby jednego gema. W 2023 roku był już przegrany mecz 1:6 i 1:6 z Niemką Tatjaną Marią w 1. rundzie, a rok temu - zwycięstwo z Ukrainką Łesią Curenko, a później trzysetowy bój z Soraną Cirsteą, ostatecznie przegrany. A gdyby wtedy Rumunkę pokonała, w trzeciej rundzie zmierzyłaby się z... Igą Świątek. WTA 1000 Mutua Madrid Open. Iga Świątek kontra Alexandra Eala, stawką trzecia runda Los skojarzył te dwie wielkoszlemowe mistrzynie US Open z 2022 roku - Eala triumfowała wśród juniorek - niedawno w Miami. Obie dotarły do ćwierćfinału, zdecydowaną faworytką starcia była Polka. Młoda zawodniczka z Filipi udowodniła jednak, że jej wygrane z Jeleną Ostapenko czy Madison Keys nie były dziełem przypadku, wykorzystała słabszą dyspozycję raszynianki, triumfowała 6:2, 7:5. Potrafiła wyjść z trudnej sytuacji w drugim secie, gdy Iga wygrała cztery gemy z rzędu i odskoczyła na 4:2. To ona w półfinale zagrała z Jessicą Pegulą - przegrała po trzech setach ciężkiej walki. I los chciał, że bardzo szybko dojdzie do rewanżu. W Madrycie, gdzie Iga broni mistrzowskiego tytułu z zeszłego sezonu. Polka jest tu rozstawiona z dwójką, ma już za sobą dwa spotkania w WTA 500 w Stuttgarcie. Eala dostała się do turnieju bez kwalifikacji dzięki dzikiej karcie, dzisiaj zagrała po raz trzeci na mączce. Wcześniej wystąpiła w turnieju WTA 125 w Oeiras, ale przegrała już drugi mecz w singlu i pierwszy w deblu. Teraz na stadionie Manolo Santany zaprezentowała jednak bardzo ofensywny tenis, miała aż 27 wygrywających uderzeń. I nie dała większych szans Wiktoriji Tomowej. Gdy stało się jasne, że kolejną rywalką Igi Świątek będzie młoda Filipnka, Eala musiała zmierzyć się z pytaniami o ich poprzednie spotkanie. Starała się bagatelizować tamten wynik. - Każdy mecz to inna historia, nawet gdy po drugiej stronie jest ta sama zawodniczka. Czy zagram za rok znów w Miami bądź Madrycie, to będzie to inne spotkanie - mówiła, cytowana przez stronę WTA. A przy okazji przypomniano, że choć Iga rywalizowała już sześć razy z Jeleną Ostapenko, to historia zawsze się powtarzała. I mecze sześć razy kończyły się triumfami Łotyszki. - Gdy już kurz opadł po Miami, nie staram się wspominać tamtego turnieju. Oczywiście, teraz wszyscy pytają, ale będę miała jeszcze czas na wspomnienia. Skupiam się już na Madrycie - mówiła Filipinka. A przy okazji WTA poprosiło kibiców o udział w sondzie - kto wygra to spotkanie. I po kilku godzinach wyniki są zaskakujące: aż 56 procent uczestników wskazało, że... w trzeciej rundzie znajdzie się Alexandra Eala. Czyżby Iga miała przegrać pierwsze spotkanie w turnieju od blisko 60 turniejów?