Męczarnie Novaka Djokovicia w Australian Open. Skończyło się historycznym rekordem
Novak Djoković do sezonu 2025 podszedł z jednym, bardzo jasnym celem, a tym jest oczywiście wygranie tego wymarzonego 25. turnieju rangi Wielkiego Szlema. Wydaje się, że nie ma ku temu lepszych okoliczności, niż Australian Open. Forma Serba, delikatnie mówiąc, nie zachwyca. W pierwszej rundzie męczył się z 19-letnim Amerykaninem, a dwa dni później z niewiele starszym Portugalczykiem. Ostatecznie zakończyło się to pobiciem historycznego rekordu.
Novak Djoković w wieku 37 lat ma już w karierze prawdopodobnie tylko jeden cel, a tym jest rzecz jasna dołożenie do swojej bardzo bogatej gabloty 25 tytułu rangi Wielkiego Szlema, co dałoby Serbowi absolutne pierwsze miejsce na historycznej liście tenisistów i tenisistek. Jak na razie bowiem Serb na pierwszym miejscu plasuje się ex aequo z Margaret Court, która na przestrzeni swojej długiej kariery zgromadziła ich aż dwadzieścia cztery. Jej imieniem nazwano nawet jeden z kortów Australian Open.
To właśnie w Australii wszyscy eksperci dają największe szanse Serbowi na dołożenie tego upragnionego 25. zwycięstwa, ale nie będzie o to z pewnością łatwo, bo rywale są niezwykle mocni, a Djokovicia próżno szukać w gronie tych najbardziej wyraźnych faworytów. Tam z pewnością swoje miejsce ma bowiem duet, który niewątpliwie aktualnie jest najlepszy na świecie. Mowa oczywiście o Carlosie Alcarazie i Janniku Sinnerze. Inny finał, niż starcie tej dwójki, będzie jakimś zaskoczeniem.
Djoković wyprzedził Federera. Supremacja
Gdy spojrzymy na formę, z jaką do Melbourne przyleciał 37-latek, to trudno się temu dziwić. W pierwszej rundzie tegorocznej imprezy wielokrotny mistrz tego turnieju mierzył się z 19-letnim Amerykaninem Nisheshem Basavareddym, który plasuje się poza top 100 rankingu ATP. Na pokonanie nastolatka potrzebował niespełna trzech godzin i czterech setów. W drugiej rundzie Serb znów miał szczęście pod względem swojego losowania drabinki, bo trafił na kwalifikanta z Portugalii.
Pierwszy set starcia z Jaime Farią przebiegł błyskawicznie na korzyść Djokovicia. Drugi był prawdziwą wojną nerwów. Portugalczyk prowadził już 5:2, ale wówczas wyszedł brak jego doświadczenia na tym poziomie. Serb odrobił straty i doprowadził do tie-breaka, w którym 125. tenisista rankingu ATP niespodziewanie okazał się lepszy, wygrywając dość pewnie - do czterech. 21-latek udowodnił, że podczas tego poranka w Melbourne chce poważnie przetestować Serba.
Tak też było, do momentu, gdy starczyło sił. Tych wyraźnie zaczęło brakować w połowie trzeciej partii i od tego momentu Djoković zaczął zyskiwać przewagę, która ostatecznie przełożyła się na dość gładkie zwycięstwo w kolejnych kilkunastu gemach i wygraną w całym meczu 3:1 po ponad trzech godzinach gry. W trzeciej rundzie na Djokovica czekać będzie zdecydowanie większe wyzwanie, bo zmierzy się z Czechem Tomasem Machacem.
Dla Djokovicia ten dzień i to spotkanie było wyjątkowe. Serb bowiem przeciwko Farii zagrał swój 430. mecz w turniejach rangi Wielkiego Szlema. Dzięki temu wyprzedził inną legendę i swojego wielkiego rywala Rogera Federera, który zakończył karierę z 429 występami w imprezach o te najważniejsze laury. Podium zamyka Serena Williams, która ma ich 423. Djoković w tym sezonie z pewnością bardzo znacząco powiększy swoją przewagę nad konkurencją.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje