Była na drodze Świątek. Mistrzyni z Abu Zabi rozbita w Miami. W 72 minuty
O powrocie do wielkiego tenisa w wykonaniu Belindy Bencic można mówić w samych superlatywach: Szwajcarka 11 miesięcy temu urodziła córkę, dopiero jesienią wyszła na kort, a dziś jest już w TOP 50 rankingu WTA. O swoim meczu w drugiej rundzie WTA 1000 w Miami pewnie będzie chciała jednak szybko zapomnieć. W starciu z Eliną Switoliną nie miała bowiem nic do powiedzenia, w pierwszym secie wygrała jednego, a w drugim dwa gemy. I po 72 minutach odpadła z turnieju. Ukrainka w czwartej rundzie może trafić na Igę Świątek.

Jeśli Iga Świątek pokona w niedzielę Elise Mertens, w czwartej rundzie zmierzy się z lepszą zawodniczką z pary: Karolina Muchova/Elina Switolina. Obie zna doskonale, toczyła z nimi wielkie pojedynki. O ile jednak awansu Czeszki do trzeciej rundy można się było spodziewać, bo Wiktoria Azarenka jest już daleka od wysokiej formy, to jednak starcie Switoliny z Belindą Bencic zapowiadało się niezwykle ciekawie. A okazało się jednostronne.
Muchova w piątek w Miami nie oddała Azarence nawet jednego gema, doświadczona Białorusinka skreczowała na początku drugiego seta, przy stanie 0:6 i 40-40. Powodem była kontuzja barku. Teoretycznie spotkanie Czeszki z byłą liderką rankingu powinno rozpocząć się w podobnej porze do meczu Bencic - Switolina. Tyle że na korcie numer numer jeden wcześniejsze mecze trwały dłużej niż na Butch Buchholz. I gdy Szwajcarka z Ukrainką w końcu zaczęły, miały już świadomość, że w kolejnej rundzie czeka Muchova.
WTA 1000 Miami Open. Elina Switolina kontra Belinda Bencic. Hit już w drugiej rundzie
A było to spotkanie, które w zestawie na drugą rundę zapowiadało się jako jedno z najciekawszych. W Indian Wells obie dotarły do ćwierćfinału, Switolina przegrała tam z niesamowitą Mirrą Andriejewą, Bencic zaś została rozbita przez Madison Keys. Szwajcarkę można jednak zrozumieć, ona już przecież prezentuje się od stycznia znakomicie, ale nie odzyskała jeszcze dawnej wytrzymałości fizycznie. I nie jest być może jeszcze w stanie grać na najwyższym poziomie przez kilka tygodni z rzędu.
Po Australian Open miała chwilę wolnego, wróciła w Abu Zabi i wygrała tam WTA 500, pokonując w finale Jelenę Rybakinę. Odpuściła Dohę, zagrała zaś w Dubaju, odpadając po zaciętym boju z Emmą Navarro. W Indian Wells rozegrała pięć spotkań, w Miami miała już w nogach 158 minut starcia z inną Ukrainką - Dajaną Jastremską. A rozstawiona Switolina właśnie zaczynała turniej.
Dość szybko okazało się zresztą, kto będzie dyktował warunki. Po kilkunastu minutach Elina prowadziła już 4:0, całego seta wygrała 6:1. Mocno przebieg tego spotkania przypominał wcześniejsze starcie Igi Świątek z Caroline Garcią. Tyle że wtedy zawodniczka z Francji przebudziła się w drugim secie, miała nawet piłkę setową na 1:1 w starciu z Polką.
A Bencic, mistrzyni olimpijska z Tokio, nie dała rady. Może gdyby w trzecim gemie drugiej partii wykorzystała któryś z dwóch break pointów... Switolina się wybroniła, a w kolejnym gemie sama wywalczyła breaka, wychodząc ze stanu 40:0 dla Szwajcarki, wygrywając pięć kolejnych akcji. Wkrótce było już 1:4, a skończyło się na 2:6.
I to Switolina zagra w niedzielę z Muchovą, a jeśli wygra, to zapewne we wtorek po raz czwarty stanie do rywalizacji z Igą Świątek. O ile Polka najpierw upora się z Belgijką Elise Mertens.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje