Partner merytoryczny: Eleven Sports

Przyjaciółka zdążyła przed meczem Igi Świątek. I zagra w finale WTA

Mecz Igi Świątek z Caroline Garcią w Miami zaplanowano na godz. 17.10 polskiego czasu, w Miami było wtedy 10 minut po godz. 11. A w tureckiej Antalyi minęła właśnie godz. 19.10 i od kilku minut Maja Chwalińska, od dziecka przyjaciółka najlepszej polskiej tenisistki, była już finalistką turnieju WTA 125 w Antalyi. To był dla niej niezwykły dzień, bo najpierw po trwającym 200 minut spotkaniu awansowała do półfinału singla, a po krótkiej przerwie zagrała kolejne niemal dwie godziny w półfinale debla.

Iga Świątek zaczynała właśnie swój turniej w Miami, a w tym czasie Maja Chwalińska (z prawej) była już finalistką WTA 125 w Antalyi. W sobotę powalczy o drugi finał
Iga Świątek zaczynała właśnie swój turniej w Miami, a w tym czasie Maja Chwalińska (z prawej) była już finalistką WTA 125 w Antalyi. W sobotę powalczy o drugi finał/Robert Prange/Getty Images

Dla Igi Świątek turniej WTA 1000 w Miami właśnie się rozpoczynał, gdy Maja Chwalińska, po szalonym dniu, świętowała dwa sukcesy w WTA 125 w Antalyi. I oba one prawdopodobnie sprawią, że w poniedziałek 31 marca będzie zajmowała rekordowe miejsca w dwóch rankingach WTA - tym singlowym, i tym deblowym.

Najpierw bowiem po trwającym 200 minut, całkowicie zwariowanym spotkaniu pokonała Elsę Jacquemot z Francji 6:0, 6:7 (7), 7:5. A później spędziła na korcie jeszcze dwie godziny, by razem z Czeszką Anastasią Detiuc zameldować się w finale gry podwójnej. I to po równie zakręconym meczu, w którym przegrywały już z rozstawionym i z dwójką Japonkami Nao HibinoMakoto Ninomiya 5:7 i 1:3, by wygrać 5:7, 7:5, 10-8 po... zmarnowaniu trzech piłek meczowych.

O tytuł zagrają z Czeszkami: Miriam Skoch i Jesiką Maleckovą, z którą w przeszłości Maja wygrała wspólnie kilka tytułów.

WTA 125 w Antalyi. Maja Chwalińska i Anastasia Detiuc grały o finał. Dla Polki może to być trzeci tytuł z rzędu

Pod koniec spotkania z Jacquemot Chwalińska momentami słaniała się na nogach - biegała z jednej strony na drugą, często musiała też ruszać do siatki. A później wygięta odpoczywała, łapała oddech. Wygrała tamto szalone spotkanie, w którym przecież najpierw rozbiła Francuzkę 6:0. A ono ostatecznie trwało równe 200 minut. I nie mogła zbyt długo odpoczywać, w planie było jeszcze spotkanie deblowe.

Faworytkami były jednak Nao HibinoMakoto Ninomiya, zwłaszcza ta druga specjalizuje się w grze podwójnej i tylko na niej skupia. W 2022 roku Ninomiya wygrała trzy turnieje z głównego cyklu touru - i to na trzech różnych nawierzchniach: w Bad Homburgu (trawa), Rabacie (mączka) i Adelajdzie (twarde). A Polka miała prawo czuć się już zmęczona. Nie odpuściła jednak, jak to często singlistki mają w zwyczaju, nie zostawiła partnerki na lodzie.

Zagrała i po 113 minutach walki cieszyła się z finału.

A choć zaczęło się idealnie, Polka i Czeszka prowadziły 3:0 i 5:3, to szybko jednak role się odwróciły. Japonki wygrały cztery gemy z rzędu, dopisało im szczęście, bo w dwóch decydował tzw. rozstrzygający punkt przy stanie 40-40. I to one go zdobyły.

A w drugim secie prowadziły już 3:1, finał miały na wyciągnięcie ręki. Coś się jednak zmieniło, Chwalińska i Detiuc same zaczęły dyktować warunki. Wyrównały, a gdy było 6:5 i 40-30, to im dopisało szczęście. Tej pierwszej piłki setowej jeszcze nie wykorzystały. Za chwilę mogło być albo 7:5 dla nich, albo 6:6 i tie-break. Wypadło na tę pierwszą opcję.

Został więc trzeci set, grany do 10 punktów. Polsko-japoński duet zyskiwał przewagę, prowadził 4:2, 8:4, wreszcie 9:5. Miały cztery piłki meczowe, trzy szybko jednak przepadły. A tę ostatnią udało się zamienić na finał.

M.Chwalińska/J.Zieliński - Z.Kulambayeva/A.Shevchenko. Skrót meczu. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
Maja Chwalińska/IMAGO/Juergen Hasenkopf/East News
Nao Hibino/AFP

INTERIA.PL

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram