Nie mogło być inaczej. Dwóch zawodników, którzy do tej pory w Roland Garrosie rozegrali dwa pięciosetowe spotkania, musiało stoczyć kolejny taki pojedynek. Varillas pokonał wcześniej Junchenga Shanga 4:6, 2:6, 6:2, 6:3, 6:1 i Roberto Bautistę Aguta 1:6, 4:6, 6:3, 6:1, 6:1. Hurkacz - Davida Goffina 6:3, 5:7, 6:4, 2:6, 6:4 i Tallona Griekspora 6:3, 5:7, 6:7 (13), 7:6 (5), 6:4. Polak spędził na korcie - osiem godzin i 18 minut, Peruwiańczyk - siedem godzin 14 minut, ale grał też debla. Znakomity początek i wielkie nadzieje Pierwszy set Hurkacz zagrał na wysokim poziomie. Od pierwszych zagrań wyglądał na zawodnika, który wierzy w siebie i w swoje umiejętności. Dobry serwis, przyzwoity return, skuteczna gra przy siatce - dały Polakowi dosyć bezproblemowe zwycięstwo. Set trwał zaledwie 32 minuty. Wynik (6:3) i styl gry wrocławianina dał nadzieję, że w końcu pozbawi swych polskich kibiców - licznie zgromadzonych na kameralnym i urokliwym korcie nr 14 - dreszczowca i tenisowego maratonu. To były jednak płonne nadzieje. Problem Hurkacza z nogą w drugim secie W drugim secie Hurkacz rozpoczął w znakomitym stylu. Prowadził 2:0. Ale potem stracił trzy gemy. Varillas zaczął grać w innej lidze, przede wszystkim bardzo agresywnie. Wykańczał Polaka ofensywnymi akcjami. Wrocławianin przy 2:3 poprosił o wizytę fizjoterapeuty. Była na tyle konieczna, że udał się z nim do szatni. Wrócił z opaską na prawej nodze. Nie widać było, aby dolegliwość znacząco przeszkadzała mu w grze, ale Polak zdobył jeszcze jednego gema. Peruwiańczyk przełamał serwis półfinalisty Wimbledonu z 2021 roku na 5:3. Później łatwo zakończył set po swoim gemie serwisowym. Godzinę i sześć minut walki w trzecim secie Trzeci set przyniósł emocje dopiero w samej końcówce. Żaden z zawodników nie uzyskał wyraźnej przewagi, żaden nie doprowadził do przełamania serwisu rywala. Tylko dwa gemy rozegrane zostały na przewagi - 11. I 12. W przedostatnim jedynego break pointa w secie miał Varillas. W tie-breaku od początku przewagę zyskał tenisista z Ameryki Południowej. Był znów bardziej zdecydowany w swoich akcjach. Wierzył w wygraną. Prowadził 3:1, 5:2. Tie-break zakończył się wynikiem 7:3 dla Peruwiańczyka. Ten set trwał aż godzinę i sześć minut. Pytanie brzmiało, kto ciężej zniesie tę wymianę ciosów, biorąc pod uwagę, że wcześniej obaj grali pięciosetówki. Dwie przerwy medyczne w czwartym secie. Jedno przełamanie na korzyść Polaka W czwartym secie fizyczne problemy zgłosił najpierw Varillas. Fizjoterapeuta pomagał mu piątym gemie. Po siódmym z kolei przerwę medyczną zgłosił Hurkacz - miał problemy z palcem. Lepiej prezentował się polski tenisista. Po bardzo zaciętym trzecim gemie przełamał serwis Peruwiańczyka. W grze wrocławianina było widać więcej pewności siebie i zdecydowania. Mogło się jednak skończyć źle. Przy wyniku 5:4 rywal miał dwie szanse na odebranie prowadzenia. Świetnym serwisem, w tym jednym asem, Hurkacz wyszedł z opresji. Niezniszczalny Varillas, kontuzja Hurkacza w piątym secie Piąty set był już walką dwóch wycieńczonych herosów. Obaj mocno trzymali się na nogach, ale popełniali dużo błędów, znacznie spadła skuteczność ich serwisów. Na koniec Hurkacz znów poprosił o pomoc fizjoterapeuty. Odczuwał ból pachwiny. Najważniejszy okazał się czwarty gem. Polak źle go rozegrał, wprost fatalnie, stracił serwis. Peruwiańczyk uzyskał przewagę nie tylko w wyniku, ale i psychiczną. Wspierany przez głośnych kibiców ze swojego kraju gnał po sensacyjny awans do czwartej rundy. Hurkacz miał szansę odrobić stratę w siódmym gemie. Nie wykorzystał break pointa. Przegrywał 2:5. Na sam koniec stracił podanie. Uległ 2:6. Mimo przegranej zasłużył na uznanie za walkę. Na trzy swoje mecze w Roland Garrosie poświęcił ponad 12 godzin ciężkiej pracy. Olgierd Kwiatkowski III runda turnieju singla mężczyzn Roland Garros Hubert Hurkacz (Polska, 13) - Juan Pablo Varillas (Peru) 6:3, 3:6, 6:7 (3), 2:6.